Jadwiga z "Sanatorium miłości" w TVP oświadczyła Władkowi, że nie chce się dalej z nim spotykać. Potem odegrała teatralną scenę przy innych uczestnikach, podczas której jeszcze raz, bardzo dosadnie pokazała, że emeryt nie ma u niej szans. Nie spodobało się to kolegom z programu, którzy stanęli w obronie Władka.
W najnowszym odcinku "Sanatorium miłości" w TVP Władysław przyszedł do pokoju Jadwigi i zaproponował jej kolejne spotkanie. Seniorka jednak odmówiła i stwierdziła, że wolałaby otworzyć się na inne relacje, tym samym dając kosza koledze z programu.
Niedługo potem cała ekipa z programu spotkała się na zajęciach teatralnych z Małgorzatą Ostrowską-Królikowską. Dostali do odegrania scenki - pech chciał, że Jadzia była w parze właśnie z Władkiem. Mieli przedstawić zaręczyny. Emerytka odrzuciła propozycję partnera, a wymiana zdań, która miała być zabawą, zamieniła się w wywlekanie ich osobistych przemyśleń na temat relacji.
Nie życzę sobie, żebyś mi takie propozycje składał - powiedziała do Władka na scenie.
Przed kamerami kuracjuszka potwierdziła, że aktorskie zabawy były dla niej pretekstem do jasnego zakomunikowania Władysławowi, że między nimi wszystko jest skończone.
Dałam mu kosza. Łatwiej było mi to zagrać, bo wyraziłam to, co czułam.
Koledzy z programu nie byli jednak zachwyceni zachowaniem kobiety. Andrzej i Edek stwierdzili, że celem Jadwigi było ośmieszenie kolegi.
Panie są rozkapryszone, szukają księcia na białym koniu. Poznać kogoś tutaj, to jak wygrana w totku - stwierdził Edek.
Jadzia bardzo nietaktownie postąpiła, po tym, co razem przeszliście, szkoda mi ciebie, Władek - dodał Andrzej.
Władysław z kolei stwierdził, że nie ma emerytce za złe tego, jak postąpiła.
Nie mam jej tego za złe, w życiu jest dużo niespodzianek, biorę to na klatę - stwierdził.
Trzeba przyznać, że emerytowi nie brakuje klasy.