"Milionerzy" prowadzeni przez Huberta Urbańskiego gromadzą przed telewizorami tysiące fanów, nawet jeśli emitowane są odcinki powtórkowe. Widzowie chętnie kibicują walczącym o milion złotych uczestnikom i odpowiadają na zadawane przez prowadzącego pytania.
W 350. odcinku siódmego sezonu "Milionerów" o milion zawalczył Jarosław Borzęcki, inżynier, który zajmuje się robotyką, informatyką, automatyką i elektroniką. Jest testerem systemów multimedialnych dla branży automotive. Z widowni kibicowała mu żona Beata. Uczestnikowi szło jak po maśle, aż do pytania za drugą sumę gwarantowaną, wartego 40 tysięcy złotych.
Pierwszym skojarzeniem Jarosława była odpowiedź D - orędownik zła. Stwierdził, że jest to osoba, która zawsze próbuje usprawiedliwić zło. Nie był jednak przekonany i poprosił prowadzącego o pierwsze koło ratunkowe - 50:50. Komputer odrzucił odpowiedź A - spiritus movens godziwości oraz odpowiedź C - krzewiciela fair play. Uczestnik stwierdził, nie ma zielnego pojęcia i błądzi, ale że w takim razie pójdzie tropem, który nasunął mu się już na początku. Zaznaczył odpowiedź D. Niestety okazało się, że jego początkowe założenia były błędne, a adwokat diabła, to nic innego jak odpowiedź B - promotor sprawiedliwości. Adwokat diabła istniał 1587 do 1983 roku, gdy Jan Paweł II zmienił tę nazwę. Jego zadaniem było dbanie o rzetelność procesów kanonizacyjnych.