Na ponowne spotkanie z bohaterami czekaliśmy aż 14 lat. Twórcy filmu przygotowali jego kontynuację w bardzo nietypowej formie - zamiast klasycznego kinowego filmu pełnometrażowego, oglądać mogliśmy krótkometrażowy film telewizyjny. Tylko 10 minut dali nam twórcy, abyśmy mogli zobaczyć dalsze losy popularnych przed laty bohaterów
Informacje o tym, że planowana jest kontynuacja filmu, pojawiły się ku zadowoleniu rzeszy widzów już kilka miesięcy temu. Jednak nie tylko forma, w jakiej reżyser Richard Curtis przygotował swój film, zaskoczyła widzów. Otóż samo powstanie filmu nie jest po prostu sposobem na zarobienie kolejnych milionów dolarów dla jego twórców, producentów. Film powstał, aby dochód z niego wsparł finał akcji charytatywnej Red Nose Day - Dzień Czerwonego Nosa. Akcja prowadzona jest w Wielkiej Brytanii i polega na zbieraniu funduszy dla organizacji Comic Relief, której celem jest organizacja pomocy dla osób potrzebujących w Wielkiej Brytanii i w Afryce. Finał akcji rozgrywa się co dwa lata, a swoim rozmachem przypomina finał WOŚP. I właśnie z okazji finału akcji Comic Relief powstał „Red Nose Day Actually”, czyli ciąg dalszy losów popularnych niegdyś bohaterów.
Miłą niespodzianką dla wszystkich widzów, było na pewno pojawienie się na ekranie aktorów, którzy w pierwszej części filmu stworzyli niebanalne role, w tej lekkiej z pozoru bożonarodzeniowej komedii. I tak, w kontynuacji filmu wystąpili podziwiani na całym świecie: Keira Knightley, Hugh Grant, Collin Firth i Liam Neeson. Zobaczyć możemy w nim również popularnego brytyjskiego komika i aktora, Rowana Atkinsona. Niestety w filmie nie można zobaczyć dalszego ciągu losów Karen, granej przez Emmę Thompson. Wątek dotyczący jej postaci został pominięty w związku z drugim bohaterem z nią związanym – tj. Harry’m, w którego rolę w 2003r wcielił się Alan Rickman. Niestety w ubiegłym roku ten wybitny aktor zmarł na raka trzustki.
J.W.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!