• Link został skopiowany

Marek Dyjak mocno o sytuacji w kraju: Teraz bohaterstwo staniało, często jest brednią, kłamstwem i otumanianiem narodu

Marek Dyjak w mocnych słowach skomentował sytuację w Polsce. Opowiedział też o tym, jak ochraniał dom Beaty Kozidrak i co się stało, że przestał bić ludzi.
Kuba Wojewódzki i Marek Dyjak
TVN/X-News

Marek Dyjak wydał właśnie doskonałą płytę, "Pierwszy śnieg" i przy okazji promocji krążka gościł na kanapie u Kuby Wojewódzkiego. To była jego druga wizyta u showmana, pierwszą zaliczył w 2013 roku. Wojewódzki zauważył, że od tamtego czasu bard nieco schudł.

Starałem się trochę zrzucić, bo przeszkadzało mi to w poruszaniu się - przyznał Dyjak.

Potem, wspominając swoje barwne życie, opowiedział jak to się stało, że przestał być zabijaką, postrachem dzielnic.

Lubiłem bić się na ulicach. Kiedyś zdarzyła mi się sytuacja, że zbiłem kogoś, i wtedy obudził się we mnie głęboki smutek, ponieważ skrzywdziłem kogoś bezbronnego. To był kolega z podwórka. Wtedy zrozumiałem, że to straszne zło i od tamtej pory nikogo nie uderzyłem bez potrzeby.

Kuba Wojewódzki, robiąc przegląd faktów z biografii Dyjaka przypomniał mu, że w przeszłości był on też ochroniarzem Beaty Kozidrak.

Nieprawda - zaprzeczył. - Byłem ochroniarzem w firmie "Libra" i ta firma zajmowała się pilnowaniem m. in. domu pani Beaty i ja tam też pracowałem. Byłem niczym pies, pilnowałem domów - powiedział Dyjak.

Showman chciał wiedzieć, czy jego gość czasami zaglądał przez okno. Ten odpowiedział, że nigdy.

Nie ciekawiło cię, co oni tam robią?
Nie, nie ciekawiło.
A do barku nigdy jej nie zajrzałeś?
Do barku bym chętnie zajrzał wtedy, ale nie zaglądałem - przyznał szczerze bard.

Marek Dyjak nie robi tajemnicy ze swoich problemów alkoholowych, jak też i z tego, że od jakiegoś czasu nie pije.

Kuba Wojewódzki i Marek Dyjak
Kuba Wojewódzki i Marek DyjakTVN/X-News

 W pewnym momencie okazało się, że Dyjak i Wojewódzki mają wspólne hobby: wędkowanie. Wojewódzki zrobił swojemu gościowi z tej okazji test wiedzy o robakach. Szczęśliwie okazało się, że ktoś z widowni "przypadkiem" zabrał ze sobą pudełko robaków, więc Wojewódzki mógł je wyciągać z pudełka i podsuwać Dyjakowi przed oczy. Dyjak wykazał się tu niemałą kompetencją.

Marek, ty kiedyś powiedziałeś, że jak jesteś na rybach, to zażywasz "seksualnej przyjemności, gdy czekam na rybę". To jest niepokojące - powiedział potem Wojewódzki.

Dyjak zaprzeczył, ale też przyznał, że owszem, jest to forma "odjazdu". A my przy okazji tej wymiany zdań dowiedzieliśmy się, że Dyjak, który przyszedł do programu elegancko ubrany, nawet na ryby chodzi w marynarce.

To jest z pogranicza zmysłowości, ale nie seksualnej, takiej ogólnej. Czas spędzony nad wodą jest dla mnie niezwykle ważny. Piękny czas, kiedy nie myślę o żadnych problemach, zachwycam się pięknem świata.

Na koniec rozmowy Wojewódzkiemu udało się namówić Dyjaka na szczerą wypowiedź o sytuacji w kraju. Pretekstem była dawniejsza wypowiedź piosenkarza, że "w tym kraju lepiej być menelem, niż bohaterem". Wojewódzki chciał wiedzieć, jak Dyjak rozumie bohaterstwo.

W tym kraju bycie bohaterem jest narażone na wszelkiego rodzaju oceny. Myślę, że może nie menelem, ale bohaterem we własnych oczach. A kim jest bohater? - pytanie gospodarza jednak zbiło go trochę z tropu. - Nie wiadomo, kto to jest. Teraz bohaterstwo staniało, często jest wszelkiej maści lizodupstwem, brednią, kłamstwem i otumanianiem narodu. To na pewno nie są dla mnie bohaterowie. Dla mnie bohater to człowiek, który jednak czynił coś w jakiejś słusznej sprawie i to miało służyć ludziom. Teraz bohaterowie często nie mówią tego, co trzeba i swoją pracą nie służą ludziom, tylko... cholera wie, czemu. Nie wiem - zakończył.

Marek Dyjak zachowywał powagę niemal przez cały program, chwilami wręcz widać było, że nadaktywność i poczucie humoru gospodarza męczą go, niemniej na każde pytanie starał się odpowiedzieć szczerze i wyczerpująco.

JZ

Więcej o: