To był mocny odcinek - i to w sensie dosłownym. Kuba Wojewódzki zaprosił do programu Marcina Różalskiego, kickboxera, zawodnika mieszanych sztuk walki wagi ciężkiej, byłego mistrza świata organizacji ISKA i WKA w formule K-1. Jednym słowem - wojownika. Różalskiego zewnętrznie wyróżnia ogromna słabość do tatuaży, który pokrywają nieledwie całe jego ciało, z twarzą włącznie. Kolejną rzeczą, która wyróżnia go, to jego zaangażowanie w działalność charytatywną na rzecz różnych fundacji.
Dobry człowiek w złym opakowaniu - stwierdził Wojewódzki.
Różalski wytłumaczył mu, że pojęcia dobra i zła wcale nie są oczywiste. Wykład o dobru i złu był długi i okraszony sugestywnymi przykładami. Na Wojewódzkim zrobiło to wrażenie.
Powiem szczerze. Marzyłbym o tym, żeby marzyć o tym, żeby ci przy*ebać - powiedział w pewnym momencie do swojego gościa.
Różalski zareagował błyskawicznie.
Wszystko ma swoją cenę.
Dam ci na fundację. Ale będę mógł z całej siły walnąć - odparł Wojewódzki i zacisnął dłoń w pięść.
Jeżeli dasz mi 100 tysięcy na fundację, daję ci 30 sekund bicia, kopania, skakania po mnie. Mogę się pociąć i krwią podpisać - zadeklarował Różalski. - Słowo honoru. Na śmierć mojej córki przysięgam.
Wojewódzki też potraktował to poważnie. Panowie uścisnęli sobie dłonie.
Ustalili, że pieniądze - po 50 tysięcy - zostaną przelane na konta fundacji AST i Tara, których Różalski, jak sam przyznał, czuje się samozwańczym ambasadorem.
Umowa została zrealizowana na zakończenie odcinka. Widać było, że showman jest przejęty przywilejem, za który zapłacił 100 tysięcy.
Nie oddasz? Bo ty możesz mieć taki odruch... - upewniał się.
Choć Różalski zaprzeczył, to na prośbę Wojewódzkiego splótł ręce z tyłu. Na wszelki wypadek.
I zaczęło się. Kuba Wojewódzki zaczął szyć seriami z pięści w masywny brzuch Różalskiego. Bił z całych sił i bardzo serio... ale już po 5 sekundach musiał zdjąć marynarkę. Po kilkunastu sekundach jego ciosy wyraźnie osłabły, showman opadał z sił. Zmniejszyła się także częstotliwość ciosów.
Różalski stał nieporuszony i nie wydawało się, żeby ciosy robiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Wyczerpany Wojewódzki uściskał się z Różalskim i opadł na kanapę.
O, Jezu. O, ja pierdzielę, jaki to jest ciężki sport. Ale powiedz mi, miałeś miganie przed oczami? - mówił zdyszany.
Jak uprawiam seks z moją kobietą, to moje psy mocniej ogonami machają - odparł mu Różalski.
Bardzo ci dziękuję, uważam, że uczciwie zarobiłeś 100 tysięcy na fundację z moich prywatnych pieniędzy - powiedział na koniec Wojewódzki.
Różalski podziękował mu za to na Facebooku.
To, co zrobił Kuba ścina z nóg. Dziękuję Mu bardzo i zachęcam do brania przykładu - napisał.
JZ