Kto leciał na Gessler, a kto podał roladę z krokodyla? Pierwszy odcinek "MasterChefa" za nami!

Godzina na przyrządzenie i 5 minut na przygotowanie przed jury - takie są zasady udziału w programie "MasterChef". Spośród uczestników zostanie wyłoniona "szczęśliwa czternastka", która zawalczy o czek na 100 tysięcy i tytuł MasterChefa. A jury jest surowe...

Pierwszy kandydat na polskiego MasterChefa wbiegł wesoło przed jury i przygotowując skrzydełka kurczaka nadziewane homarami i smażoną zupę selerową zaczął... podśpiewywać:

Mięsny krab, mięsny krab - ty go złap, ty go złap! - zaintonował przed zdumionymi członkami jury.

Daniel Hucik z Gdańska tryskał energią i nie przestawał się uśmiechać.

Z czego się tak cieszysz? - nie wytrzymała Magda Gessler .
MasterChef.
MasterChef. screen z TVN/ x-news
screen z TVN/ x-news
Zobacz wideo

Członków jury zaintrygowały te skrzydełka, więc podpytali kucharza o danie. Odpowiedź Hucika była więcej, niż barwna:

Pomysł jest od mojej mamy. Pamiętam onegdaj, mama przyszła do domu z 2 ogromnymi siatami skrzydełek i mówi: Danduś...
Kto? - zapytał Michel Moran .
Danduś, czyli ja...

Na szczęście okazało się, że Daniel Hucik, czyli "Danduś" nie tylko umie barwnie opowiadać, ale też świetnie gotować. Jury było jednomyślne.

Masz odwagę, żeby kurczak faszerować szyjkami rakowymi i śpiewać przed nami. Gotuj dalej i chodź po "fartucha" - podsumował Moran.
Błagam, nie śpiewaj więcej - dodała Gessler.
MasterChef.
MasterChef. screen TVN/ x-news
screen TVN/ x-news

53-letni Leszek Wodnicki przyszedł do programu właściwie na pewniaka. Gdy przygotowywał swoje popisowe roladki z kurczaka, opowiadał o swoich talencie kulinarnym jak o najbardziej oczywistej rzeczy na świecie.

Czuję, że dobrze gotuję, często słyszę komplementy. Mam duże doświadczenie, nie boję się zrobić przyjęcia po grecku czy po włosku - zachwalał swoje umiejętności kulinarne.

Nagle się zorientował, że roladki są już gotowe, a on ma jeszcze nieco czasu.

A ja myślałem, że 5 minut to za mało - zauważył zdziwiony.
Nawet skończył pan przed czasem - powiedziała Gessler.
Sportowiec - odpowiedział Wodnicki z dumą. - Kiedyś byłem chodziarzem.

Degustacja szybko potwierdziła talent Wodnickiego nie tylko do zachwalania siebie. Gessler od stołu z roladkami odeszła tanecznym krokiem, a całe jury było na tak.

Jestem w tej chwili najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! - krzyknął Wodnicki, wykonując dziwne ruchy.
Tylko niech pan na mnie nie leci! - na wszelki wypadek powiedziała Gessler.
MasterChef.
MasterChef. screen TVN/ x-news
screen TVN/ x-news

Maria Ożga ze Śląska drugi raz spróbowała swojego szczęścia w programie. Za pierwszym razem ze swoim żurkiem nie zakwalifikowała się do "szczęśliwej czternastki", więc tym razem poszła na całość.

To będzie coś egzotycznego, chcę pokazać, że otwieram się na świat. To będzie mięso przypominające rybę...
Struś? - chciała wiedzieć Gessler.
Nie. To będzie mięso z krokodyla. Z tym krokodylem to będzie afera gorsza niż Watergate - dodała pod nosem.
Ja odpadam - zrezygnowała Gessler.
Spokojnie, kupiłam go w Makro - pocieszyła restauratorkę Ożga.

Jury do degustacji rolady z krokodyla podchodziło ostrożnie.

Myślisz, że rolada z krokodyla jest lepsza niż wołowa? - zapytała Ożgę Anna Starmach .
Na pewno nie - odparła z przekonaniem kandydatka na MasterChefa.
To dlaczego przyszłaś z czymś gorszym? - Starmach zadała jej logiczne pytanie.
Wołowej nie zdążyłabym zrobić.

Z tym krokodylem chyba jednak nieco przesadziła, ponieważ jury było nadzwyczaj niejednomyślne. Magda Gessler była zdecydowanie na nie i nie docierały do niej żadne argumenty.

Dla mnie ta kuchnia nie ma żadnego smaku - narzekała.

Moran też nie był do końca przekonany, ale postanowił dać Ślązaczce "szans" na rozwój. Jedynie Starmach zdecydowanie była na tak.

Czuję, że ten fartuch jest warunkowy - powiedziała potem samokrytycznie Ożga.

Oglądaliście pierwszy odcinek nowej edycji "MasterChefa"? Będziecie oglądali następne?

alex

Więcej o: