"M jak miłość" to jeden z najdłużej emitowanych seriali w polskiej telewizji. Pierwszy odcinek został wyemitowany 4 listopada 2000 roku i dokładnie po 25 latach na antenie TVP2 pojawił się wyjątkowy epizod - "25-lat 'M jak miłość'. Nasz srebrny jubileusz". Producenci postanowili zaskoczyć widzów i "ożywili" postać Lucjana Mostowiaka. Mogliśmy usłyszeć jego głos oraz zobaczyć Witolda Pyrkosza, który zmarł w 2017 roku, w odmłodzonej wersji - a wszystko dzięki sztucznej inteligencji. Obejrzałam specjalny odcinek. Czy powrót zmarłego aktora się udał? Mam co do tego wątpliwości.
W odcinku, który celebrował 25-lecie serialu, jak zwykle pojawili się ulubieni bohaterowie. Widzowie musieli jednak poczekać na najbardziej wyczekiwaną scenę, gdyż ta została umieszczona niemalże na samym końcu epizodu. Właśnie w niej Barbara, grana przez Teresę Lipowską, otworzyła przypadkiem znaleziony list miłosny od Lucjana, w którego przez lata wcielał się Witold Pyrkosz - ostatni odcinek z jego udziałem wyemitowano 5 września 2017 roku. Treść wspomnianego listu została odczytana głosem zmarłego aktora, którego ożywiono dzięki sztucznej inteligencji. W tle mogłam zobaczyć poruszające ujęcia z serialu z udziałem postaci Basi i Lucka. Uważam, że gdyby producenci zdecydowali się wyłącznie na ten zabieg, to mogłoby by się udać. Byłaby to dobrze wykonana robota i nostalgiczny powrót. Głos Pyrkosza, choć nie dokładnie taki sam, mógł przywołać miłe wspomnienia z serialem. Problemem jest jednak to, co widzowie mogli zobaczyć chwilę później.
Na ujęciu zobaczyłam bowiem mężczyznę, który sięgnął po kwiat i go zerwał. Po chwili ujrzałam cyfrowo odmłodzone postaci Barbary i Lucjana, co absolutnie popsuło cały odbiór sceny. Twarze bohaterów były wyjątkowo nienaturalne. Przede wszystkim wizerunek Witolda Pyrkosza wyglądał bardzo sztucznie i raził w oczy. Myślę, że sama scena byłaby pięknym zwieńczeniem przedstawionej historii, gdyby nie to, że została bardzo nieudolnie wyprodukowana.
W rozmowie z TVP.pl syn Witolda Pyrkosza przyznał, że nie miał obaw w kwestii ożywienia znanego ojca. - Nie, z mojej strony była od razu pełna zgoda. Działam trochę w biznesie, który też korzysta ze sztucznej inteligencji, więc mnie to zaciekawiło, m.in. w kontekście prawnym - przekazał. - Wiedziałem, że umowa będzie dopięta na ostatni guzik, ale od razu pojawiły się w mojej głowie pytania, jak to będzie wyglądać w przyszłości. Kiedy technologia na stałe zagości w naszej codzienności i czy może być nadużywana - dodał. Gdy Witold Pyrkosz usłyszał o tym pomyśle, był zaskoczony. - Nigdy taki pomysł nie przyszedłby mi nawet do głowy. Ale gdy produkcja serialu "M jak miłość" przekazała, jak to ma dokładnie wyglądać, wówczas koncepcja wydała mi się interesująca. Ale oczywiście skonsultowałem wszystko z rodziną - podkreślił. Obawy w tej kwestii miała żona aktora. - Była oczywiście zadziwiona, bo nie wiedziała, że są takie możliwości techniczne. Pojawiły się też u niej obawy, jak to wyjdzie i czy oby na pewno dobrze - przekazał syn Pyrkosza.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Nie do wiary, co zrobiła Kaczorowska. Chodzi o brata Rogacewicza
Finał rozprawy Kaczorowskiej i Peli. Prawniczka tancerki zabrała głos
Tuż przed południem Kaczorowska i Pela spotkali się w sądzie. Tak się zachowywali
Gortat pochwalił się emeryturą. Niebywałe, ile co miesiąc wpływa na jego konto
Jolanta Fajkowska ma znaną córkę. Znacie ją z głośnych hitów
Syn Kurzajewskiego nie pojawił się na ślubie ojca z Cichopek. Poznaliśmy kulisy
Gawęda z Blue Cafe zapytana o relacje z byłym mężem. Jaśniej się nie dało
Beata Kozidrak zaskoczyła stylizacją. Porównali ją do... misia z Krupówek
Ekspertka przyjrzała się okładce z Nawrocką. Byłaby idealna, gdyby nie ten jeden szczegół