• Link został skopiowany
Tylko u nas

Szok! Fryzjer na antenie "Pytania na śniadanie" wyjął zapalniczkę i przypalał włosy modelki. Ekspert nie miał litości!

W najnowszym wydaniu "Pytania na śniadanie" doszło do nietypowej sytuacji. Fryzjer, by pokazać, jak dbać o zniszczone włosy, wyjął zapalniczkę i zaczął przypalać pasemka modelki. Twierdzi, że taki "zabieg" można wykonać samodzielnie w domu. Ekspert, którego poprosiliśmy o opinię, ma jednak odmienne zdanie i stanowczo mówi o niebezpieczeństwie.
Fryzjer przypalał włosy modelki na antenie 'Pytania na śniadanie'
Screen 'Pytanie na śniadanie'/TVP

27 maja "Pytanie na śniadanie" prowadzili Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz. Jednym z ich gości był fryzjer Paweł Zięba, który opowiadał o tym, jak dbać o włosy oraz, jak bez pomocy fryzjera poradzić sobie z rozdwojonymi końcówkami włosów. W pewnym momencie stylista fryzur na wizji wyjął nożyczki i... zapalniczkę. O to, czy to bezpieczne zapytaliśmy eksperta, fryzjera, który od 24 lat pracuje w branży - Rafała Błońskiego. 

Zobacz wideo Lewandowski i internetowy trik z odkurzaczem. Ojciec roku!

Fryzjer z "Pytania na śniadanie" zaczął przypalać włosy modelki

W śniadaniówkach poruszane są różne tematy. Pomiędzy tymi poważnymi dotyczącymi zdrowia, podatków czy dbania o relacje rodzinne pojawiają się też bardziej błahe - związane np. z domowymi sposobami dbania o urodę. Ten ostatni temat zwykle nie budzi wielkich emocji, jednak tym razem było inaczej. Gościem "Pytania na śniadanie" był bowiem  Paweł Zięba, który wystąpił w roli eksperta i odpowiadał na pytania, o to, jak poradzić sobie z rozdwojonymi końcówkami włosów. Obok niego pojawiła się modelka, na której puklach prezentował domowe sposoby na ten problem. 

Fryzjer zaczął od tego, że warto używać odżywek. Dodał przy tym, że niektóre produkty "sklejają" zniszczone włosy. Później słusznie stwierdził, że włosy należy podcinać. Co ciekawe stwierdził, że niekoniecznie potrzebne są do tego nożyczki fryzjerskie, ale "wystarczą świeże i ostre". Chwilę później zrobiło się naprawdę kontrowersyjnie i niebezpiecznie. Fryzjer zwinął bowiem włosy modelki w ciasny rulon i stwierdził, że widoczne, odstające włosy są zniszczone. Wskazał, że można je obciąć nożyczkami albo... przypalić zapalniczką.  - O nie - krzyknął Antonowicz, kiedy zobaczył, jak fryzjer przypala włosy modelki.  - Przypalasz włosy? - dopytywała równie zaskoczona Dowbor, a Zięba potwierdził.

- Tym włosom w skręceniu absolutnie się nic nie dzieje. Natomiast te krótkie końcówki po pierwsze upaliliśmy, a po drugie ten sam koniec zostaje "sklejony" - mówił, a po chwili porównał włos do sznurka. - Wyobraźmy sobie sobie kawałek sznurka - jeśli go utniemy, będzie się rozdzielał, ale jeśli go zgrzejemy, tak jak sznurowadło, ono się sklei - mówił. Wtem wtrąciła się Dowbor: - W żeglarstwie robimy coś takiego - dodała. Zięba podchwycił temat - Dokładnie, sklejamy końcówkę liny przy pomocy ognia i to samo możemy zrobić z włosami - ocenił. 

Jakby tego było mało, obecny w studiu fryzjer dodał, że taki "zabieg" można wykonać samodzielnie w domu. - Pamiętajmy tylko o tym, że jeżeli robimy to samemu w domu - to jest bardzo łatwe i każdy może zrobić to sam - robimy to tylko od połowy włosów i na bardzo mocno skręconych. Jeśli włosy będą luźne, przepalimy je całe. Jeśli naprężymy te włosy i mamy te odstające, krótkie końcówki, to one się bardzo ładnie upalają - mówił, znów przypalając włosy i dodając, że spalone końcówki odpadną podczas mycia i czesania.

Warto nadmienić, że Antonowicz zaprotestował w momencie, kiedy Zięba stwierdził, że "zabieg" można wykonać w domu. Kiedy w ruch znów poszła zapalniczka, wypalił: - Nigdy się nie spodziewałem, że to zobaczę. My również ze swojej strony nie polecamy przypalać włosów w domu. Takie działania mogą być niebezpieczne - mogą skończyć się spalonymi włosami, albo co gorsza oparzeniami skóry. Szkoda, że na antenie "Pytania na śniadania" nikt o tym nie wspomniał. 

Ekspert o przypalaniu włosów

O opinię w sprawie poprosiliśmy innego fryzjera - Rafała Błońskiego, który jak sam podkreśla, ma za sobą 24 lata doświadczenia w branży. Jak przyznał, materiał prezentowany w śniadaniówce mocno go zaniepokoił. "Nieustannie rozwijam swoje umiejętności, inwestując czas i środki w specjalistyczne szkolenia, by móc świadczyć najwyższej jakości usługi oparte na aktualnej wiedzy, technologii i bezpieczeństwie. Z ogromnym zaniepokojeniem przyjąłem informacje, które padły w materiale – sugerujące, że rozdwojone końcówki można 'naprawiać', przypalając je zapalniczką lub podcinać przypadkowymi nożyczkami w domu" - zaczął. 

To nie tylko skrajnie nieprofesjonalne, ale również niebezpieczne

- grzmiał. 

"Nie po to my, fryzjerzy, inwestujemy po pięć, a nawet osiem tysięcy złotych w profesjonalne nożyczki, sprzęt i specjalistyczne narzędzia, by klientka miała przypalać sobie włosy ogniem i ścinać końcówki nożyczkami do papieru" - wyjaśniał. Na tym nie koniec. Błoński podkreślił, że takie podpalanie włosów może przynieść dramatyczny efekt. 

Podpalanie końcówek zapalniczką można porównać do rozpalania ogniska w domu – efekt może być równie dramatyczny. Włosy to nie plastik, który się topi – to struktura biologiczna, która potrzebuje ochrony, pielęgnacji i świadomego podejścia

- wskazał, dodając, że włosy można zregenerować specjalnymi zabiegami w salonach fryzjerskich. "Zachęcam, by w mediach pokazywać merytoryczne podejście do pielęgnacji, oparte na wiedzy i doświadczeniu, a nie efekciarskie 'patenty', które mogą zaszkodzić" - grzmiał. 

Więcej o: