"Kradłam dzieciom pieniądze ze skarbonki". "Piłem namiętnie i tylko w tym widziałem sens". Odważne wyznania gwiazd o nałogu

Do takich problemów bardzo trudno się przyznać. Odważyło się na to jednak sporo polskich i światowych gwiazd. Otwarcie mówią, jak łatwo zatracić się w alkoholu i poddać nałogowi. Im udało się z tego wyjść, teraz często pomagają innym uzależnionym.
Edyta Olszówka Edyta Olszówka WBF

Edyta Olszówka

Edyta Olszówka o swoim problemie z alkoholem opowiedziała w 2013 roku.

Wiedziałam, że za dużo piję. Zmroziła mnie książka prof. Wiktora Osiatyńskiego. Zapamiętałam z niej, że alkoholik jako ostatni mówi o sobie, że nim jest. Nie chciałam żyć w zakłamaniu... Utraciłam godność w oczach samej siebie... Każdy dzień to małe zwycięstwo, ale z alkoholizmem borykasz się do końca - powiedziała w "Elle".

Edyta OlszówkaKapif

Edyta Olszówka wyjaśniła też, że z powodu walki z chorobą, zmieniło się jej życie. Teraz nie tyka alkoholu, choć pokusy są:

W jakimś sensie tak. Ulubione czerwone wino, szampan Dom Perignon... Byłam w RPA, Australii, gdzie są wspaniałe szczepy... Nie zdążyłam spróbować! Odmawiam sobie czegoś, co kocham, co dawało ujście moim emocjom - powiedziała.

Aktorkę opanowały negatywne myśli:

Myślę, ale to nie depresja. To we mnie od zawsze było. Traktuję śmierć jako wyzwolenie... Tak, jest z mi z sobą ciężko żyć. Bo jestem zamknięta w ciele, ograniczona swoją niewiedzą, nieświadomością. Bo nie wiem, czy umiem kochać - wyjaśniła.

Edyta OlszówkaKapif

Stanisława Celińska

Stanisława Celińska otwarcie przyznała się do nałogu. U podstaw leżeć mogło trudne dzieciństwo. Celińska wychowała się na warszawskiej Pradze. Życie na Stalowej w latach 50. i 60. nie było łatwe.

Byłam dzika, ostra i wściekła, urodziłam się z długimi czarnymi włosami, to byłam zła. Mówili, że jestem zła. ''To jest potwór'', ''Dzikie dziecko'', ''Gdzie z nią do kościoła - to mały diabeł'. Może babka ze Stalowej, matka mojego ojca, może tamto otoczenie, może mama, ale tak mówili: ''Ona jest zła''. I kiedy mówili o mnie, że zła, to proszę bardzo, ja wam udowodnię, że jestem jeszcze gorsza. Czyli zostało zakodowane, że z nią nie warto, bo ona na środku pokoju zrobi kupę, głową walnie w brzuch. Do kościoła z nią? To jest dzicz - rozwali kościół - wspominała w rozmowie z "Wysokimi Obcasami".

Zmianę w zachowaniu małej Stasi przyniosła wizyta jej ciotki, która jako jedyna miała dla dziecka dobre słowo. Zadziałało ono jak balsam. Okazało się, że Stanisława jest bardzo wrażliwą osobą, może nawet zbyt wrażliwą.

Jestem nadwrażliwa, może tego nie widać, ale byłam dzieckiem bardzo wrażliwym i zaniedbanym, źle odżywianym. Łatwo mnie było pyknąć i już się przewracałam - mówiła.
Podświadomie chciałam stać się większa, bo niewysoka jestem, chociaż jako młoda dziewczyna wyobrażałam sobie, że jestem taka wysoka jak wspaniała francuska aktorka Anouk Aimée - wspomniała Celińska w tym samym wywiadzie.

Delikatna psychika, wrażliwość nie ułatwiały życia początkującej aktorce. Stresy odreagowywała jedzeniem i alkoholem.

Jestem niezłą aktorką, że umiem kogoś wchłonąć i potem go z siebie urodzić. I ponieważ ja tak wchłaniam ten świat, mam cienką skórę, to nie umiałam się chronić i przychodził moment, że musiałam odreagować. Czyli się napić. Źle się czułam we wszystkim, ale przecież wzięłam ślub kościelny i nie mogłam przyznać się przed sobą, że jestem nieszczęśliwa. Nie mogłam tego zmienić, bo podpisałam i jestem wierząca. Ja to muszę wytrzymać. A nie mogłam. Jak nie mogłam, to piłam. Ale ciągle w to nie wierzyłam, bo brzydko jest powiedzieć sobie: ''Jestem alkoholiczką''. Jak to, ja, wspaniała aktorka, jestem pijaczką, która przewraca się na ulicy? - czytamy słowa Celińskiej w "Wysokich Obcasach".

Stanisława CelińskaFot. z archiwum rodzinnego

Jedzenie i alkohol pozwalały zakopać głębiej ciągle kołaczącą się podświadomie myśl "jestem słaba".

Mnie się potem spodobało, że ja jestem taki kawał baby. Bo chciałam mocno stąpać po ziemi, zwłaszcza, że byłam człowiekiem, którego można rozdeptać, bo byłam na samym dnie przez alkohol. Czyli tak się zagubiłam, że można mnie było zrównać z podłogą. I jak już z tej podłogi wstałam, to chciałam zrobić się mocna. Może trzeba było budować siłę ducha - no też budowałam - ale przy okazji i posturę. A ja musiałam się napchać, żeby się uspokoić. Bo ta dziewczynka - Stasia ze Stalowej na Pradze - dalej we mnie mieszka. I nie rozliczyła swoich przeżyć z dzieciństwa - mówiła.

Uzależnienie od alkoholu popchnęło ją w głęboką depresje. Straciła chęć życia, nawet dla swoich dzieci.

Bo dużo osób się ode mnie odwróciło, zwątpiło we mnie, nie angażowali mnie, mówili: ''Eee, ty nie przestaniesz pić''. Ale były dwie osoby, które we mnie wierzyły: pani portierka i pracownik techniczny Teatru Nowego Mirek, który zadzwonił do mnie, gdy myślałam o samobójstwie, chciałam otworzyć piekarnik jak Sylvia Plath, ale powstrzymały mnie świnki morskie, które były w domu i je uwielbiałam.

Ukojenie i impuls do zmiany odnalazła w wierze.

Po alkoholu modliłam się do Chrystusa w kościele, żeby mi to odjął, bo nie poradzę sobie z demonami. Zło i dobro musiały się zetrzeć. Dopuściłam do siebie dobro i zwyciężyło. Powiedziało: ''Zostaw to''. To był cud, bo ani się nie leczyłam, ani nie zaszywałam. Zawierzyłam opatrzności. Całe lata miałam zwątpienia, przecież diabeł spokojnie zamieszkał w mojej duszy, bo byłam zła, postępowałam źle, bo piłam - wspomniała Celińska w tym samym wywiadzie.

Teraz Celińska zaczęła nowe życie. Już po raz trzeci.

Pierwsze zakończyłam piciem i osiągnęłam apogeum rozwiązłości. Drugie - przestałam pić i stałam się silna. A teraz spokojnie zaczynam etap trzeci. Ja przez całe życie obżerałam się mięsem. A teraz okazało się, że mięsa w ogóle jeść nie mogę. Otóż w teście, który zrobiłam w wieku lat 65, okazało się, że nie mogę ani wieprzowiny, ani wołowiny, sporadycznie może indyk nie będzie na mnie działał źle. A ostatnio szczytem moich marzeń było nawpie**alać się karkówki.

Cały wywiad ze Stanisławą Celińską przeczytacie w "Wysokich Obcasach".

Stanisława CelińskaKapif

Trojanowska Trojanowska WBF

Izabela Trojanowska

W 1997 roku Izabela Trojanowska przyjęła rolę Moniki Ross-Nawrot w serialu "Klan". Decyzja aktorki stała się jedną z przyczyn kryzysu w jej małżeństwie.

Mąż był niezadowolony, że zdecydowałam się grać w "Klanie". To oznaczało częste wyjazdy do Polski. Dąsał się, niby mnie nie zauważał, z przekąsem informował, gdy ktoś dzwonił w sprawach zawodowych. Powtarzał, że nic go to nie obchodzi - powiedziała w "VIVIE!" . - (...) Jeśli nie chciałam popadać we frustracje, musiałam pracować. Nie mogłam już dusić się w czterech ścianach, mimo wielkiej miłości do córki i przyjaźni dla męża. Ale z powodu mojej nieobecności pewne sprawy wymknęły mi się spod kontroli.

Problemy w związku nie pozostały obojętne dla zdrowia psychicznego Trojanowskiej.

Zaczęłam odczuwać wielką pustkę. Czułam, że schodzi ze mnie powietrze, wszystko ważne zaczęło być dla mnie obojętne - wyznała w programie "Aleja gwiazd na L-4". - Nie chciało mi się wychodzić z domu, nie przyjmowałam zaproszeń na przyjęcia, zbywałam przyjaciół, wszystko przestało się dla mnie liczyć.

Dziś otwarcie przyznaje, że cierpiała wówczas na depresję.

Nie chciało mi się żyć, walczyć o każdy dzień. Chciałam być sama. Zupełnie zapomniałam, że najważniejsze w życiu to dać siebie innym, choćby mojej córce. Ale wtedy nie myśli się racjonalnie - mówiła w tym samym wywiadzie. - Czułam się wtedy beznadziejnie, kompletnie sama, często leżałam z otwartymi oczami, myślałam nie wiadomo o czym. Kiedy słyszałam, że za oknem budzi się życie - było mi trochę lepiej.

Izabela TrojanowskaKAPiF

Równolegle do depresji pojawiły się problemy z alkoholem. Tabloidy donosiły o rzekomych przykrych konsekwencjach nadużywania trunków przez Trojanowską. W 2009 roku "Fakt" poinformował, że artystka tuż przed lotem powrotnym do Polski została zatrzymana przez milicję w Rosji.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Trojanowska postanowiła ukoić nerwy drinkiem. I pani Izabela straciła kontrolę nad tym, co robi. W pewnym momencie zorientowała się, że gdzieś się zapodziały jej dokumenty. To ją tak zezłościło, że zaczęła się awanturować. Jak potwierdzają świadkowie, Trojanowska obrażała ludzi, starając się znaleźć winnego. Wreszcie kłopotliwą pasażerką zajęła się rosyjska milicja - czytamy na "Fakt.pl".

Incydentu gwiazda nigdy nie skomentowała. Przyznała się jednak, że faktycznie miała problemy z alkoholem.

Przeżyłam w związku z tym załamanie nerwowe - powiedziała w  rozmowie z "SE" artystka. - Ale jeśli przez to zdarzyło mi się upić - to już przeszłość. Każdemu człowiekowi, gdy ma poważne kłopoty, zdarza się wypić kilka lampek za dużo. Zdarzyło się i mnie, ale mam to już za sobą! Pokonałam już depresję i smutek związany z osobistymi kłopotami. Przyzwyczaiłam się, że muszę radzić sobie sama i coraz bardziej mi się takie życie w pojedynkę podoba, nie potrzebuję pomocy.

Pokaz Paprocki Brzozowski, Och Teatr, 18.12.2012, fot. WBF/Eryk SchmitWBF

Ilona Felicjańska Ilona Felicjańska Kapif

Ilona Felicjańska

O problemach z alkoholem byłej modelki Ilony Felicjańskiej media dowiedziały się w 2010 roku. Gwiazda, jadąc samochodem, rozbiła kilka aut stojących wzdłuż ulicy na warszawskim Ursynowie. Dziś otwarcie mówi o swojej chorobie.

Uzależnienie jest piętnem, ale jest motorem do tego, aby się dowiadywać czegoś o sobie. Muszę być uczciwa dla siebie. kiedyś byłam tylko dla ludzi. Teraz jestem także dla siebie. Ta choroba taka jest, ja musiałam przejść pewną drogę, aby teraz z wami siedzieć trzeźwa i pomagać innym kobietom. Ten problem dotyka wielu osób. Zostałam odsunięta przez wiele osób. Ja jestem uzależniona - przyznała w "DD TVN".

Alkohol przez lata obecny był w życiu modelki. Więcej zaczęła pić po ciąży, gdy dzieci miały około 1,5 roku. Piła wieczorami, gdy cała rodzina kładła się spać.

Na początku poszłam na terapię dla świętego spokoju, bo i tak uważałam, że nie jestem uzależniona. Po pół roku zapijania na terapii, podczas której to się wydało, nie piłam przez pięć lat. Zgubiła mnie pycha - mówiła w "PnŚ".

Ilona Felicjańska z synami, 13-letnim Maciejem i 12-letnim Adamem.Kapif

Felicjańska wyznała, że do alkoholu wróciła ponownie przez problemy w małżeństwie.

Dotarło do mnie, ze nie mam po co żyć, gdy uświadomiłam sobie, że nie kocham swojego męża. Piłam do wypadku, piłam po wypadku. Chodziłam na przeróżne terapie, broniłam się rękami i nogami. Były jednak kolejne wpadki i upadki. Nie akceptowałam w swojej głowie rozwodu.

Przez picie zraniła wiele bliskich osób, robiła rzeczy, do których dziś z bólem się przyznaje.

Kradłam dzieciom pieniądze ze skarbonki - przyznała się modelka. - Bardzo się tego wstydzę. Sprawę już załatwiłam z moimi dziećmi. Ta rzecz jest bolesna, ale przypomina mi, że może być piekło na ziemi i że ja już więcej nie chce pić. Ta choroba uratowała mi życie. To ona nauczyła mnie, jak żyć i jak być dobrą matką.

Ilona Felicjańska nie pije od września 2011 roku.

Ilona FelicjańskaKapif

Gienek Loska Gienek Loska KAPiF

Gienek Loska

Gienek Loska jest zwycięzcą pierwszej polskiej edycji programu "X Factor". W 2011 roku przyznał się do problemów z alkoholem.

Przechlałem swoje dojrzewanie - powiedział Loska w programie. - Piłem namiętnie i tylko w tym widziałem sens... Jedna z libacji skończyła się tragicznie: upadkiem ze schodów i urazem głowy.

Loska z krwiakiem w mózgu, częściowo sparaliżowany, trafił do szpitala na wiele miesięcy. Choć był wycieńczony i stracił słuch w jednym uchu, wrócił do grania.

Czułem się jak inwalida. I piłem jeszcze więcej.

Pochodzący z Białorusi Loska nie miał przy sobie żadnych dokumentów.

W papierach od lekarza wpis: bezdomny - opowiadał Rafał Basista z krakowskiego MOPS-u. - Żył tylko dzięki pomocy innych.

Loska nie przestał pić. Konsekwencje ciągów były coraz poważniejsze.

Dostałem pierwszego ataku epilepsji po zachlaniu i poszedłem na wizytę do lekarza. Doktor powiedział: "Gościu, nie więcej niż 4 piwka dziennie" - powiedział w reportażu ''Kulisy Sławy'' emitowanym na kanale TVN.

04.05.2013 Wroclaw . Gienek Loska powrocil na  na Wroclawski rynek . fot. Mieczyslaw Michalak / Agencja Gazeta  SLOWA KLUCZOWE: grajekFot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Z nałogu wyrwała go miłość. W 2003 roku na koncercie w Ostrowie Wielkopolskim poznał swoją przyszłą żonę, Agnieszkę.

Małżeństwo nie było celem mojego życia, a już na pewno nie z rockandrollowym muzykiem. Ale życie lubi robić niespodzianki - mówiła w "Show" Agnieszka Loska.

W marcu 2005 roku Gienek Loska po raz ostatni się napił.

Żona nie naciskała, bym zerwał z nałogiem. Ale w pewnym momencie postawiła twarde warunki. Poza tym dojrzałem, i tyle! - powiedział w programie TVN.
Jerzy Bończak Jerzy Bończak Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Wyborcza.pl

Jerzy Bończak

Jerzy Bończak w serialu "Alternatywy 4" wcielił się w Krzysztofa Manca, introwertycznego konstruktora-amatora. W zaciszu swojego mieszkania łomotał młotkami, wiertłami. Prawdziwemu życiu Jerzego Bończaka daleko było do ułożonej codzienności swojego bohatera. Aktor przez wiele lat  walczył z chorobą alkoholową.

Z gorzałą miałem różne doświadczenia: zarówno przykre, jak i przyjemne - mówił Bończak w rozmowie z Fakt.pl. - Piło się w różnych sytuacjach. Alkohol mi smakował. Lubiłem euforyczne stany po spożyciu.

W pewnym momencie Bończakowi zapaliła się lampka alarmowa.

Zauważyłem, że alkohol zaczął przeszkadzać mi w pracy - mówił w tym samym wywiadzie. - Na przykład reżyseruję, przychodzę na próbę, aktorzy czekają na przydział aktorskich zadań, a ja mam kompletną pustkę w głowie. Mam wyprany mózg i nie umiem sklecić jednego sensownego zdania. To była kwestia odpowiedzialności, także za aktorów, z którymi pracowałem.

09.12.2009 BIALYSTOK , AKTOR I REZYSER JERZY BONCZAK PODCZAS PROBY SPEKTAKLU " POMYSL NA MORDERSTWO " W TEATRZE DRAMATYCZNYM . REZYSEREM SPEKTAKLU JEST JERZY BONCZAK . FOT. AGNIESZKA SADOWSKA / AGENCJA GAZETAFot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Bończak z nałogu wyszedł dzięki pomocy lekarskiej i rodziny. Nie chodził jednak na spotkania grup AA.

Przy pomocy lekarzy... Wychodzenie z uzależnienia to proces długotrwały i bardzo bolesny psychicznie. Pomagałem sobie farmakologicznie - mówił szczerze dalej Bończak. - Rozmawiając z kolegami i sam ze sobą, stworzyłem sobie własną terapię. Taki swój prywatny klub AA.

Jerzy Bończak nie pije już od kilkunastu lat.

Nie traktuję tego w kwestii "udało się", ale traktuję to jako rozdział zamknięty. Nawet piwa. Z jednej strony mogłoby to spowodować powrót do nałogu, a z drugiej nie mam wcale na to ochoty. Obecnie alkohol dla mnie nie istnieje. Nie piję żadnego alkoholu, ponieważ nie jest on mi kompletnie do niczego potrzebny. Ale z drugiej strony nie żałuję czasu, kiedy alkohol istniał w moim życiu - mówił Bończak w rozmowie z Fakt.pl. - Życie jest krótkie i jeśli nie chcę popełnić świadomego samobójstwa, muszę coś ze sobą zrobić. Uzależnienie od alkoholu to nic innego, jak powolne zabijanie się.
Jarosław Kuźniar Jarosław Kuźniar Fot. Artur Kubasik / Agencja Wyborcza.pl

Jarosław Kuźniar

Jarosław Kuźniar wyznał na łamach "VIVY!", że miał problem z alkoholem.

Dzisiaj mam taki dzień, że wszystko mnie wkurza - mówi Kuźniar. - Nic mi się nie udaje, dostaję non stop baty, od samego rana. I nie dzwonię, nie czekam, aż mi ktoś pomoże, tylko załatwiam sprawy, a potem pewnie otworzę wino i... - mówił Kuźniar.
Czytałem, że miał pan taki okres, kiedy wino było często, jakieś półtora roku...
Tak. Alkoholizm to choroba naszego zawodu.

Dziennikarz przyznał, że zdał sobie sprawę ze swojego problemu w momencie, gdy prowadził wywiad z niepijącym alkoholikiem:

Pamiętam taką rozmowę z dziennikarzem Antyradia, niepijącym alkoholikiem, Krzysztofem Dowgirdem. Zaprosiłem go rano do TVN24, żebyśmy sobie pogadali. Były jakieś kolejne dane, że Polacy bardziej piją, czy Rosjanie już przestali pić, nie pamiętam. I zaczęliśmy rozmawiać, a on podszedł do tego bardzo poważnie, bo nie miał powodu inaczej po swoich doświadczeniach. No i wyszło na to, że jest ze mną źle. Pomyślałem: "O Jezu, to może rzeczywiście...". Teraz wiem o tym i pilnuję się - mówił Kuźniar w "Vivie!".

Jarosław KuźniarKapif

Lana Del Rey Lana Del Rey East News

Lana del Rey

Lana przez bardzo długi czas nie potrafiła zrozumieć i zaakceptować tego, że wszyscy jej bliscy (a szczególnie rodzina), kiedyś będą musieli umrzeć.

Nie mogłam uwierzyć w śmiertelność i byłam bardzo nieszczęśliwa. Nadużywałam alkoholu, pakowałam się w różne kłopoty. Piłam naprawdę dużo!

Lana nie pije od 8 lat. Podobno radzi sobie już ze swoimi przemyśleniami. Dowodem może być jedna z jej piosenek, ''Born To Die'' (''Urodzona, by umrzeć'').

Drew Barrymore Drew Barrymore East News

Drew Barrymore

Drew Barrymore pochodzi z aktorskiej rodziny. Jej ojciec i dziadek byli uzależnieni od alkoholu.

Wychowałem się w rodzinie, która była wielopłaszczyznowa, bez żadnych barier, nawet seksualnych, otwarta na wszystko - mówiła dla Dailymail.co.uk. - A ponieważ byłam w pracy, moi przyjaciele byli dorośli. Pójście do szkoły było dla mnie trudnym wyzwaniem. Ludzie mnie znali z filmów i byłam dla nich pulchniutkim dzieckiem, które oglądali na co dzień w telewizji.

Gdy jako 7-latka wystąpiła w filmie Stevena Spielberga "E.T", zyskała sławę, której nie potrafiła udźwignąć psychika dziecka. W wieku 9 lat zapaliła pierwszego papierosa. Potem sięgnęła też po alkohol.

Skoro mogę palić, to mogę też się napić - myślałam sobie. - Na początku to była tylko zabawa, ukradkowe popijanie. Potem jednak nie piłam już dla zabawy, tylko aby się upić - czytamy jej słowa na łamach People.

Drew BarrymoreDrew Barrymore

Gdy miała 13 lat, trafiła na pierwszy odwyk. Nie był on jednak ostatni. Potem kilkakrotnie podejmowała się terapii. Była uzależniona od alkoholu i narkotyków.

Czasami przez kilka dni w szpitalu ciągle tylko płakałam - wspomina Barrymore w tym samym materiale. - Tygodniami pytałam, kiedy będę mogła wrócić do domu (...).

Dziś aktorka jest żyje w trzeźwości. Ma 39 lat, udziela się charytatywnie i z mężem, Willem Kopelmanem, wychowe dwie córki, Olive i Frankie.

Drew BarrymoreMarie Claire US

Trinny Woodall. Trinny Woodall. RETNA/PHOTOSHOT/REPORTER/Paul Treadway

Trin­ny Wo­odall

Trin­ny Wo­odall, brytyjska prezenterka telewizyjna prowadząca program "Jak się nie ubierać", nie pije od wielu lat.

Jak się ma pro­blem, to trze­ba sobie z tym ra­dzić. Lu­dzie piją, bo czują pust­kę w swoim życiu. Ja po­szłam na spo­tka­nia AA. Od 20 lat cho­dzę na te spo­tka­nia i od 20 lat je­stem trzeź­wa. Cały czas pra­cu­ję nad sobą. Gdybym po­my­śla­ła, że je­stem zdro­wa, się­gnę­ła­bym po drin­ka - powiedziała w wy­wia­dzie dla "DD TVN".

Fot. Materiały prasowe

Kristin Davis Kristin Davis PACIFICCOASTNEWS/EAST NEWS/PacificCoastNews

Kri­stin Davis

Kri­stin Davis, gwiazda kultowego serialu "Seks w wielkim mieście", w wywiadzie dla "Marie Claire" przyznała się do swoich problemów z piciem.

Choroba alkoholowa przekazywana jest genetycznie, tak też stało się w mojej rodzinie. Kiedyś nie przypuszczałam, że mogę skończyć 30 lat. Może dlatego, że piłam w młodości. Jako nastolatka piłam bardzo dużo. Teraz już nie piję, bo wiem, że skończyłabym jak stary wrak samochodu.

Opamiętała się dopiero po kilku latach picia.

Co mnie zatrzymało? W pewnym momencie po prostu zdałam sobie sprawę, że to może nie skończyć się dobrze. Dotarło to do mnie, gdy na kacu przyszłam na bardzo wymagające zajęcia aktorskie, nie szło mi. Wiedziałam, że muszę wybrać albo jedno, albo drugie - przyznała w tej samej rozmowie.

Kristin DavisEast News

Lech Dyblik

Lech Dyblik, polski aktor filmowy i telewizyjny, przez wiele lat nie potrafił zerwać z nałogiem.

Od dwudziestu kilku lat jestem niepijącym alkoholikiem. Ponieważ sam nadużywałem alkoholu, historia opowiedziana w "Aniele" jest mi szczególnie bliska. Niektóre ze scen z mojego życia jak ulał pasowałyby do filmu. Pamiętam, jak w Warszawie w latach 80. jechałem po alkoholu z kolegami tramwajem. Głośno się zachowywaliśmy i pewna starsza pani powiedziała ze złością: "Żyjecie jak chwasty!" - powiedział w rozmowie z Film.wp.pl.

Aktor, jako młody artysta, wpadał w alkoholowe ciągi, które trwały po 4 tygodnie.

Byłem człowiekiem, który, będąc już prawie na dnie, twierdził, że wszystko jest w porządku, wszystko gra, doprowadziło mnie to aż do próby samobójczej.  W końcu po tej nieudanej próbie, zdecydowałem się na terapię. A w leczeniu kluczowy jest moment uczciwego postawienia sprawy: tak, mam problem z alkoholem - cytuje słowa aktora Dza.doba.pl

03.08.2007 GDANSK JARMARK DOMINIKANSKI ZNANY AKTOR LECH DYBLIK SPIEWA ROSYJKI SZANSON NA ULICY DLATEGO ZE LUBI PIESNI ODDESKIE FOT. BEATA KITOWSKA / AGENCJA GAZETA SLOWA KLUCZOWE: Fot. Beata Kitowska / AG

Dziś aktor nierzadko zapraszany jest na spotkania z młodzieżą w szkołach czy domach kultury, na których opowiada o swoim burzliwym życiu i zagrożeniu, jakim jest alkohol.

Gdy byłem w waszym wieku uważałem się za bardzo dorosłego, bardzo dojrzałego, myślałem, że wiem, co mam robić ze swoim życiem, wy chyba myślicie tak samo. (...) Jesteśmy wychowywani w takich domach, gdzie alkohol jest rzeczą normalną, pije się przy okazji radosnej i przy okazji smutnej, przy każdej okazji. Jest to środek, żeby uczcić imieniny, stypę, to, że ktoś wyjechał, że ktoś przyjechał. Moim zdaniem, mój ojciec pił za dużo, nie radziłem sobie z tym i następującymi po piciu awanturami. Chciałem się od tego odciąć, przyrzekałem sobie, że u mnie tak nie będzie - czytamy na tym samym portalu fragment jego wystąpienia na spotkaniu z młodzieżą w gimnazjum w Kamieńcu Ząbkowickim.

Da­niel Radc­lif­fe

24-letni Da­niel Radc­lif­fe, czyli filmowy Harry Potter, w 2012 roku ujawnił, że ma problemy z alkoholem. Pił już na planie filmowym sagi o kultowym czarodzieju.

Dzięki "Harry'emu Potterowi" znalazłem się w otoczeniu takich ludzi jak Richard Harris. Słyszałam niesamowite historie o pijackich nocnych imprezach. Rozpaczliwie starałem się realizować te standardy - cytuje słowa aktora Telegraph.co.uk. - Stałem się tak uzależniony od alkoholu, że przestało mnie cokolwiek cieszyć. Było kilka ta­kich lat, gdy świet­nie się czu­łem, pro­wa­dząc życie w bla­sku fle­szy, które tak na­praw­dę nigdy do mnie nie pa­so­wa­ło.
Mary J. Blige Mary J. Blige REUTERS/STRINGER/BRAZIL

Mary J. Blige

Pio­sen­kar­ka Mary J. Blige o swoim uza­leż­nie­niu od al­ko­ho­lu powiedziała w reportażu VH1 "Be­hind The Music".

Pa­mię­tam, jak raz je­cha­łam pod prąd au­to­stra­dą East Side w Nowym Jorku. Nie zda­wa­łam sobie nawet spra­wy, w jakim sta­nie byłam. Pro­wa­dzi­łam, a wszyst­kie sa­mo­cho­dy je­cha­ły w moim kie­run­ku. W pew­nym mo­men­cie wje­cha­łam w mur, za­rzu­ci­ło mój sa­mo­chód i stra­ci­łam nad nim kon­tro­lę. Przy­ja­ciół­ka, która sie­dzia­ła wtedy obok mnie, za­czę­ła krzy­czeć. Na­praw­dę nie przej­mo­wa­łam się tym, co się sta­nie. Byłam wtedy na gra­ni­cy sa­mo­bój­stwa... Je­dy­ne co ro­bi­łam, to pa­li­łam, piłam i żyłam poza rze­czy­wi­sto­ścią.

Po wypadku rzuciła picie, ale tylko do 1999 roku, gdy znów nadszedł moment załamania.

Piłam co­dzien­nie. Nie wiem, jak to jest umrzeć, ale czu­łam, że dusza po­wo­li opusz­cza moje ciało - mówiła w tym samym materiale.

In this image released by Hope for Haiti Now, Mary J. Blige performs at "Hope for Haiti Now: A Global Benefit for Earthquake Relief", on Friday, Jan. 22, 2010, in New York. (AP Photo/Evan Agostini/Hope for Haiti Now)AP/Evan Agostini

Gwiazda zatracała się w alkoholu, który w artystycznym światku towarzyszył jej praktycznie przez cały czas. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że straciła kontrolę nad piciem.

Pa­mię­tam, jak za­czę­łam się mo­dlić sło­wa­mi: "Boże, ze­ślij mi kogoś, kto mi po­mo­że". Kilka minut potem zadzwo­nił do mnie mój pro­du­cent, Kendu Isa­acs. Powiedział, że przez na­ło­gi mar­nu­je swoje życie i ta­lent. Ktoś po raz pierw­szy skry­ty­ko­wał to, co robię.

Blige zaczęła pracować nad sobą ze względu Isaacsa.

Tak bar­dzo mi na nim za­le­ża­ło. Nie chcia­łam, by mój al­ko­ho­lizm był dla niego cię­ża­rem... Wzię­łam od­po­wie­dzial­ność za moje życie i na­pra­wi­łam to, co się dało.
Melanie Griffith, 2013. Melanie Griffith, 2013. PR Photos

Melanie Griffith

Dla nikogo w Hollywood problemy Melanie Griffith z alkoholem i narkotykami nie były tajemnicą. W 2010 r. w wywiadzie dla hiszpańskiego magazynu "Hola" szczerze opowiedziała o swoim uzależnieniu.

Całe życie byłam narkomanką i alkoholiczką. Ale walczyłam z tym i w końcu zrobiłam to porządnie. Teraz czuję się wolna. Nie piję, nie biorę żadnych pigułek, to trochę tak jakbym wyszła z więzienia. Uzależnienie jest jak potwór. Gdy go rano nakarmisz, on chce ciągle więcej i więcej. Teraz, choć powoli umiera z głodu, gdzieś samotnie w rogu, to ciągle wiem, że tam jest - mówiła Melanie Griffith.
Więcej o: