Joanna Racewicz w 2004 roku poślubiła oficera BOR-u Pawła Janeczka, z którym ma syna. Mąż dziennikarki był na pokładzie samolotu, który leciał z Warszawy do Smoleńska, gdzie prezydent Lech Kaczyński miał wziąć udział w uroczystościach upamiętniających ofiary zbrodni katyńskiej. Joanna Racewicz w rozmowie z dziennikarką Świata Gwiazd wróciła do tych tragicznych wydarzeń. Powiedziała m.in., co robiła, gdy dowiedziała się o śmierci męża. Po jednym z pytań poprosiła o przerwę.
W dniu katastrofy smoleńskiej Joanna Racewicz przeprowadzała wywiad z piosenkarką Anią Dąbrowską dla "Dzień dobry TVN". - Odbyło się pierwsze wejście, zrobiłyśmy pierwszą rozmowę. Na przerwie reklamowej ktoś otworzył komputer i pamiętam zdanie: "Boże, słuchajcie, możemy nie mieć prezydenta!" - mówiła. Później dziennikarka próbowała dodzwonić się do męża. - Jego telefon był wyłączony - dodała. Następnie zadzwoniła do jego kolegi i zrozumiała, że Paweł Janeczek był na pokładzie samolotu.
Potem pamiętam tylko tyle, że już nie było następnego wejścia, że Remik Maścianica, producent tego wydania, odwiózł mnie do domu, choć upierałam się, że pojadę sama. Potem zaroiło się w domu od ludzi, a ja mogłam tylko przytulać Igora i właściwie o niczym nie myślałam
- wspominała. Paweł Janeczek miał nie lecieć do Smoleńska, jednak zamienił się z kolegą, żeby być na urodzinach syna. - Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr - powiedziała. W tym momencie Joanna Racewicz z drżącym głosem poprosiła o przerwę w wywiadzie i na chwilę opuściła studio.
Joanna Racewicz po powrocie do studia powiedziała: - Czas nie leczy ran wcale. Gdybym miała nazwać funkcję czasu w tym przypadku, to on oswaja - stwierdziła. W dalszej części rozmowy został poruszony temat syna dziennikarki, którego wychowuje sama. - Mój syn jest w trudnym momencie dorastania. (...) To jest wyzwanie - przyznała. Powiedziała też o tym, czy Igor pamięta ojca. - Igora świat praktycznie od zawsze jest światem bez taty. Mówi, że trochę go pamięta, ale nie wiem, czy to funkcja jego wyobraźni, naszych rozmów, moich opowieści, czy faktycznie w takim małym człowieku jest jakaś pamięć? - mówiła Racewicz.