Meksykański aktor i youtuber Alan Estrada latem ubiegłego roku wybrał się w organizowaną przez firmę OceanGate podróż do wraku Titanica. Podróż miała odbyć się już w 2021 roku, jednak ze względu na "problemy techniczne" musiał na nią poczekać aż rok. Mężczyzna w wywiadzie dla BBC Mundo [hiszpańskojęzycznej wersji BBC - przyp.red.] przekonywał jednak, że zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakiego się podejmuje. Przed wejściem na pokład musiał też podpisać dokument, że bierze pełną odpowiedzialność, za wszystko, co może się stać.
Wszyscy członkowie ekspedycji byli świadomi ryzyka, jakie podejmowali. Ale nigdy nie poczułem się niepewnie. Miałem świadomość, że jeśli coś by zawiodło i doszłoby do implozji łodzi, to nawet byśmy tego nie zauważyli(...). Czytasz uważnie o wszystkich rzeczach, które mogą się wydarzyć, i cóż, nigdy nie wiadomo, co się stanie. Ale wsiadanie do samolotu to także ryzyko. Brzmi banalnie, ale życie jest ryzykiem. Koniec końców warto było zobaczyć ten majestatyczny wrak - powiedział w wywiadzie, który został wyemitowany 20 czerwca.
W łodzi podwodnej Titan nie obyło się bez awarii. Estrada opowiedział o tym w wywiadzie dla "Daily Mail". Aktor wyjawił, że w pewnym momencie łódź podwodna, w której się znajdował, straciła na dwie godziny łączność ze statkiem pomocniczym. "Najbardziej obawiałem się oczywiście, że stracę życie" - przyznał 42-latek. O problemach technicznych opowiadał również na swoim kanale na YouTubie. Przyznał, że ekspedycja, której był członkiem, została skrócona o cztery godziny, gdy kapitan zorientował się, iż poziom naładowania jednej z baterii nadspodziewanie szybko spadł poniżej 40 proc.
Nie mając komunikacji ze statkiem będącym na powierzchni, łatwo można się zgubić i dryfować po oceanie - opowiadał.
OceansGate po raz kolejny wypuścił w niedzielę Titana na podróż w głąb Oceanu Atlantyckiego, by kolejna piątka turystów mogła obejrzeć wrak Titanica. Po niecałych dwóch godzinach od zanurzenia z łodzią urwał się kontakt i nie wynurzyła się ona o planowanej porze. Łodzią płynęli Stockton Rush - założyciel i prezes OceanGate, francuski nurek Paul-Henry Nargeolet, Shahzada Dawood i jego 19-letni syn Suleman, czyli członkowie jednej z najbogatszych rodzin w Pakistanie oraz brytyjski miliarder Hamish Harding. Akcja ratunkowa wciąż trwa, chociaż straż przybrzeżna podała, że tlenu na pokładzie łodzi miało wystarczyć do ok. godziny 13 czasu polskiego.