Magdalena Stępień i Jakub Rzeźniczak w lipcu tego roku poinformowali o śmierci chorego na raka syna. Mały Oliwier zmarł w Izraelu, gdzie byli przy nim oboje rodzice. Po kilku miesiącach mama chłopca zaczęła udzielać pierwszych wywiadów. Najnowszy, udzielony "Fashion Magazine" jest szczególnie poruszający.
Celebrytka wyznała, że gdy urodził się Oliwier, zapomniała o rozstaniu z Jakubem Rzeźniczakiem. Piłkarz szybko jednak sprawił jej ból.
Byłam najszczęśliwsza na świecie, bo miałam jego – pięknego, zdrowego, wymarzonego chłopczyka i tak naprawdę na chwilę zapomniałam o tym, co wydarzyło się miesiąc wcześniej. Ale już w dniu wypisu ze szpitala dowiedziałam się, że Kuba się z kimś spotyka, i to był cios prosto w serce.
Magdalena Stępień stwierdziła też, że nie mogła liczyć na dużą pomoc ze strony Rzeźniczaka, gdy ich syn był już bardzo chory.
W klinice w Tel Awiwie byliśmy osiem miesięcy, Kuba był u nas dwa razy. Nasze relacje nie były dobre, a od kiedy nie pojawił się na chrzcie Oliwiera, właściwie w ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy.
Była partnerka piłkarza zmierzyła się też z trudnym pytaniem o to, czy lansuje się na śmierci syna.
Sam powiedz, czy chciałbyś takiego lansu? Czy w ogóle ktokolwiek by chciał? Ludzie zastanawiają się w ogóle nad tym, co piszą lub mówią? Zrobiłabym przecież wszystko, żeby moje dziecko żyło. A lansowanie się na śmierci dziecka? Trzeba być potworem, żeby coś takiego robić.
W końcu Stępień przyznała, że nie jest zamknięta na nową miłość.
Żałobę, smutek, o wiele łatwiej przeżywa się we dwoje. Jestem jednak bardzo nieufna, bo boję się znów być skrzywdzona. Wiadomo, że wina zawsze jest po obu stronach i ja nie uważam, że byłam bez winy. Ale tak, wierzę w to, że spotkam kogoś, komu zaufam i kogo pokocham.
Na koniec podkreśliła, że śmierć Oliwiera bardzo ją zmieniła i dzisiaj już wie, że w życiu rzeczy materialne mają małe znaczenie.