Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl.
Marianna Gierszewska zmaga się z chorobą układu pokarmowego. Kilka lat temu usłyszała diagnozę, że cierpi na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Konieczne była stomia, czyli chirurgicznie utworzenie w ścianie brzucha nowej drogi wypróżniania.
Marianna Gierszewska udzieliła obszernego wywiadu WP Kobieta, w którym poruszyła temat choroby. Wyznała, że zaczęła zmagać się z problemami zdrowotnymi, gdy była jeszcze nastolatką.
Kiedy ja chorowałam, wchodziłam akurat w nastoletniość i wczesną dorosłość, więc wszystko to, co przypisane temu okresowi w życiu, wyglądało u mnie zupełnie inaczej. Nie było imprez, wyprawiania urodzin, spotkań po szkole. Ba! Nawet ze studniówki wyszłam po godzinie - powiedziała.
Aktorka nie zamierza mydlić oczu, że choroba, na którą cierpi, była łatwa do zniesienia. Wręcz przeciwnie. Otwarcie mówi, jaki miała na nią wpływ.
Wrzodziejące zapalenie jelita grubego nie jest chorobą, na którą można nałożyć instagramowy filtr. Biegunki, bóle brzucha, wymioty, utrata wagi... Tego się ładnie pokazać nie da. Ale czasami prawda nie jest ładna. Zawsze jednak jest wartościowa. Dlatego bez krępacji, raz za razem, opowiadam swoją historię.
Odkąd Gierszewska przeszła operację, która uratowała jej życie, zaczęła celebrować każdy dzień.
Moja choroba i operacja dały mi przede wszystkim inną perspektywę. Taką, w której nie ma miejsca na obwinianie, marnowanie szans i tracenie czasu. To spotkanie ze śmiercią otworzyło mnie na życie bardziej. Po wyjściu ze szpitala ze stomią pojechałam do Sopotu, gdzie pierwszy raz od wielu lat mogłam zjeść i wypić to, co chciałam... To takie proste momenty wdzięczności, o której tak wielu z nas zapomina - mówi aktorka.
Gierszewska krótko oswajała się z myślą o życiu ze stomią. Jak mówi, przyczepiony do brzucha woreczek łatwiej jest ukryć niż tatuaż za uchem.
Już w szpitalu, tuż po operacji, zastanawiałam się, o co było tyle krzyku i dlaczego nie mogłam przejść operacji wcześniej. Woreczek stomijny jest wielkości kobiecej dłoni.
Aktorka przyznała również, że choć nie wstydzi się choroby, to po dostaniu się na studia teatralne nie podejmowała tego tematu. Nie chciała bowiem być zaszufladkowana jako "niesprawna"/"nienadająca się do wykonywania zawodu".