Jak pisze recenzent Gazety:
"Radio" to powieść bardzo erudycyjna, pisana swoistym kodem, nie dla każdego czytelnym. A w każdym razie nieczytelnym dla tego, kto nie porusza się swobodnie w świecie współczesnej popkultury - filmów, muzyki, stacji telewizyjnych, mód odzieżowych - oraz internetu. Dla kogoś, kto nie wie, czym jest Skype, MySpace czy Grono, kto nie wie, do czego służy serwis eMule, "Radio" będzie nieprzejrzyste. No i trudno, to jest dziś wiedza konieczna i trzeba ją posiadać. To powieść pokoleniowa nie w znanym nam sensie generacyjnym, ale kulturowym. Dla kogoś, kto uważa, że internauci wyłącznie piją piwo i oglądają pornosy, "Radio Armageddon" będzie równie klarowną lekturą jak "Finnegans Wake".
Jeśli ktoś z Was rozumie o co chodzi, to wpiszcie w komentkach. Zdaniem Kotka to wcale nie jest powieść emo. Ktoś nas robi w trąbę.