Więcej ciekawych newsów znajdziesz na Gazeta.pl
Dwa lata temu pojawiły się pierwsze doniesienia o planowanym przez braci Węgrzyn filmie o Edwardzie Gierku. Rolę I sekretarza Komitetu Centralnego PZPR powierzono Miśkowi Koterskiemu. Aktor specjalnie przytył, aby jak najbardziej przypominać jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii Polski Ludowej.
Pandemia koronawirusa opóźniła pracę nad filmem, jednak "Gierek" ostatecznie doczekał się premiery. Jedną z głównych bohaterek produkcji jest Małgorzata Kożuchowska, która wcieliła się w Stanisławę Gierek.
Małgorzata Kożuchowska twierdzi, że życie pisze różne scenariusze, jednak gdyby jako mała dziewczynka usłyszała, że w przyszłości zagra Stanisławę Gierek, w życiu by w to nie uwierzyła. Doskonale pamięta czasy PRL-u, pomijając bohaterkę, w którą się wcieliła. W młodości nie interesowała się polityką, wiedziała jedynie, po której stronie są z rodzicami. W szóstej klasie postanowiła, że zostanie wolnym człowiekiem i aktorką.
Byłam szczęśliwym dzieckiem! Marzyłam o tym, żeby móc kiedyś zwiedzać świat i być wolnym człowiekiem. W szóstej klasie powiedziałam rodzicom, że w przyszłości zostanę aktorką - wyznała Małgorzata Kożuchowska.
Aktorka postanowiła wspomnieć małżeństwo Gierków, które spędziło razem 64 lata. Małgorzata Kożuchowska próbowała zagłębić się w historię Stanisławy, jednak ciężko jej było znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytanie. Była ciekawa, czy kobieta na pewno lubiła wystąpienia publiczne, czy pasowała jej przeprowadzka do Warszawy, czy była szczęśliwa.
Czy chciała przenosić się z Katowic do Warszawy? Czy była dumna z męża? Czy była szczęśliwa? Próbowałam odpowiedzieć sobie na te i wiele innych pytań, nie na wszystkie znalazłam odpowiedź - czytamy na Instagramie.
Gdy aktorka rozmyślała o czasach PRL-u, wielu fanów oznajmiło, że chętnie wybierze się na "Gierka" do kina. Pojawił się jednak jeden głos, na który Kożuchowska zareagowała.
Z uwagi na historię mojej rodziny, jej prześladowanie przez czerwony reżim, nigdy nie obejrzę tego filmu. Dla mnie Gierek to postać nie z sentymentalnej przeszłości, dla mnie PRL nigdy nie będzie darzony sentymentem. Cóż, jedni gloryfikują tę postać, inni gloryfikują prawdę. Jeśli zagrałaby pani w filmie poświęconym np. Witoldowi Pileckiemu, na pewno byłoby piękniej. Dziś czuję smutek, że Gierek wciąż jest żywy, a Polacy darzą go sentymentem - napisała jedna z internautek.
Rozumiem, szanuję, ale ja nie napisałam, że darzę Gierka sentymentem, a tym bardziej "gloryfikuję". Mam sentyment do czasów mojego dzieciństwa, nie do ówczesnej władzy czy systemu - tłumaczyła się aktorka.
Jesteście ciekawi tej produkcji?