Więcej informacji na temat znanych influencerów przeczytasz na stronie Gazeta.pl.
W najnowszym filmie, który pojawił się na kanale Weroniki Sowy, widzowie mieli okazję posłuchać o wszystkich pozytywnych wydarzeniach, które spotkały ją w 2021 roku. Okazuje się, że oprócz miłych chwil, pojawiły się również te gorsze. O trudnych momentach opowiedziała na Instagramie.
Weronika Sowa zdradziła, że rok 2021 był zarazem jednym z najlepszych, jak i najgorszych w jej życiu. Youtuberka przyznała, że minione miesiące wiele ją nauczyły. Oprócz licznych sukcesów na jej koncie, pojawiło się również kilka przykrych sytuacji. Jedną z najtrudniejszych, która mocno nadszarpnęła wizerunek narzeczonej Friza, była afera związana z brakiem licencji na logo sowy, które stworzył francuski artysta.
Nagłośniona przez Sylwestra Wardęgę sprawa wywołała prawdziwą burzę w internecie. Na Weronikę spadła lawina negatywnych komentarzy. Fani byli oburzeni jej zachowaniem i domagali się jakichkolwiek wyjaśnień od niej. Youtuberka przez długi czas milczała i nie wypowiadała się na ten temat. Jak sama przyznała, w tamtym czasie udawała, że kąśliwe uwagi internautów wcale jej nie ranią.
Na Fest Festivalu, który odbył się zaraz po dramie, było mi bardzo przykro […]. Z tyłu głowy miałam te wszystkie hejtujące komentarze. Udawałam, że mnie to nie rusza - zdradziła.
Weronika przyznała również, że rozważała zakończenie kariery w mediach społecznościowych. Wersow zdradziła, że najwięcej negatywnych emocji przeżywała podczas wakacji, które spędzała na Santorini.
Na Santorini miałam myśli, żeby odejść z internetu. Dużo rozmyślałam, co dalej robić. Dużo płakałam i byłam smutna - napisała na Instagramie.
Youtuberka dodała, że w trudnych chwilach pomogły jej rozmowy z najbliższymi osobami. Szczególnie dużo wsparcia otrzymała od narzeczonego, który pomógł jej przetrwać najtrudniejszy czas.