Dla przypomnienia:
Nieszczęśliwe zdarzenie miało miejsce w Żaganiu, podczas próby prędkości na poligonie, w trakcie przygotowań do jednego z rajdów samochodowych, w których Adam Małysz od jakiegoś czasu bierze udział.
Jak podaje "Kurier Lubelski", sprawa wyglądała groźnie, ponieważ auto Małysza dachowało. Na szczęście nie doszło do tragedii. Małysz odniósł jedynie lekkie obrażenia, a z samochodu wyszedł o własnych siłach. Tak skomentował zdarzenie były skoczek:
Wszystko jest w porządku, poza katarem nic mi nie jest. To był wypadek przy pracy, a takie rzeczy się zdarzają.
W rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" dodał:
Wypadek, w którym na szczęście nic mi się nie stało, wydarzył się kiedy wchodziłem w ciasny zakręt, odjąłem gazu i poleciałem na dach.
W "Dzień Dobry TVN" skoczek powiedział też, że nie wyobraża sobie swojej przyszłości bez sportu i że koniec kariery nie oznacza dla niego początku życia celebryty.
Adam Małysz jest uszczęśliwiony faktem, że tuż przed wypadkiem udało mu się pobić rekord szybkości podczas jazdy w terenie. Osiągnął 180 kilometrów na godzinę. Nie zamierza zrezygnować z przygotowań do rajdu Dakar, który odbędzie się w styczniu.
go