Ta sprawa jest naprawdę ciekawa i w iście stylu Wojewódzkiego . Przypomnijmy, o co chodziło. W lecie 2007 roku Kuba Wojewódzki miał "drobne" spięcie z kierowcą innego samochodu. Poszło o to, że jeden drugiemu pokazał środkowy palec. Wojewódzki chciał poznać powody kierujące mężczyzną, więc wysiadł z porsche i poprosił o wyjaśnienie. Gdy został zlekceważony, uderzył pięścią w przednią szybę. Choć taki niepozorny, szyba poszła.
Wojewódzki przyznał się przed sądem do winy - piszą wirtualnemedia.pl . Bronił się sam, a drugą stronę reprezentowała kancelaria Romana Giertycha - lepszego połączenia nie można było sobie wymarzyć.
Popularny dziennikarz nie owijał w bawełnę i postanowił wytłumaczyć swoją wybuchową reakcję:
- On jednak zablokował drzwi i nastawił głośniej radio; spytałem: "czemu nie jesteś teraz taki odważny, cwaniaku". Moim celem nie było wybicie szyby; gdy on pękła, sam byłem tym zszokowany. Mogę ponieść karę, jeśli taki czyn na karę zasługuje i ponieść koszty.
Kierowca drugiego auta pamięta całe zajście inaczej. Porównał Wojewódzkiego do szwedzkiej narkomanki!
-Gdy dostrzegłem rozbiegany wzrok kierowcy czarnego porsche, w którym rozpoznałem Wojewódzkiego, zasłoniłem oczy dłonią, bo ten wzrok kojarzył mi się ze wzrokiem narkomanki, którą widziałem kiedyś w Szwecji.
Pełnomocnik poszkodowanego żąda 457 złotych za szybę. Dodatkowo 2,5 tysiąca kosztów i 10 tysięcy za straty moralne. Nie wiadomo, czy Wojewódzki się na to zgodzi. Przecież w takim wypadku, to każdy pokazywałby mu teraz środkowy palec na ulicy w nadziei na niezły zarobek.
Ta rozprawa musiała być naprawdę przednią rozrywką. Szkoda, że takich rzeczy nie pokazują w telewizji.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!