"Dirty Dancing" - kultowy film, dzięki któremu cały świat pokochał taniec. Wszyscy mężczyźni po 1987 roku chcieli naśladować charakterystyczne ruchy bioder Patricka Swayze na miejscowych potańcówkach, a każda kobieta marzyła o podnoszeniu przez partnera, podczas którego czułaby, że unosi się nad niczym niezmąconą taflą wody, jak Jennifer Grey w scenie nad jeziorem. Trudno się dziwić, że dzieło Emile Ardolino odkłada się na półkę z klasykami, skoro ponad 30 lat po premierze wciąż budzi tyle emocji i ogląda się je z zapartym tchem. W kuluarach pojawiły się pogłoski, jakoby miał pojawić się kolejny sequel - tym razem z 60-letnią "Baby" w roli głównej.
Wielki powrót "Baby" z "Dirt Dancing"
Jennifer Grey za rolę Frances "Baby" Houseman "Dirty Dancing" została nominowana do Złotego Globu dla najlepszej aktorki w filmie komediowym lub musicalu. To wtedy jej kariera nabrała rozpędu. Aktorka stała się rozpoznawalna i nie mogła narzekać na brak intratnych kontraktów. Znakiem rozpoznawczym aktorki był jej nos, który zdecydowała się zoperować. Jak się okazało, po korekcie nosa przestała przypominać siebie z kultowej produkcji i straciła rozpoznawalność:
Weszłam do sali operacyjnej jako gwiazda, a wyszłam z niej jako zupełnie anonimowa osoba. To była operacja nosa z piekła rodem, już na zawsze zostanę aktorką, która kiedyś była sławna, a dzisiaj nikt nie poznaje jej z powodu operacji plastycznej - wyznała Jennifer Grey w jednym z wywiadów.
Aktorka ponoć do dziś żałuje decyzji o ingerencji w wygląd. Jennifer Grey nie przypomina już dziewczyny, w której na ekranie zakochali się fani. Jej najnowsze zdjęcia można zobaczyć na starannie prowadzonym koncie na Instagramie, które obserwuje prawie 250 tysięcy osób.
Zobaczcie zdjęcia. A Wy którą wersję Jennifer wolicie, tę z "Dirty Dancing", czy tę po korekcie nosa?