Niedawno pisaliśmy o tym, że na brytyjskim dworze synowa królowej Elżbiety II, hrabina Zofia nie czuje się najlepiej. Ze względu na słaby stan zdrowia musiała odwołać trzy zaplanowane wcześniej spotkania, co tylko zwiększyło obawy pozostałych członków rodziny królewskiej oraz Brytyjczyków. Podejrzewano, że hrabina zmaga się z rozprzestrzeniającym się wirusem. Pałac Buckingham nie potwierdził tego czarnego scenariusza, jednak wydał oświadczenie o kiepskim samopoczuciu synowej królowej. Przypomnijmy, że kilka dni temu Meghan Markle i książę Harry byli w Londynie podczas obchodów Święta Wspólnoty Narodów w Opactwie Westminsterskim. Mieli kontakt ze wszystkimi członkami rodziny królewskiej, w tym także z hrabiną Zofią. Obawiali się, że mogą przywieźć ze sobą do Kanady tę najgorszą infekcję.
Meghan Markle i książę Harry do Wielkiej Brytanii przylecieli sami, zostawiając swojego syna z opiekunką w Kanadzie. Mówi się, że uznali to za najbezpieczniejszą opcję, szczególnie w panującej obecnie sytuacji. Mimo to ich obawy apropo zdrowia syna nie zniknęły, bowiem podczas podróży oni sami mogli zostać zainfekowani. Książęca para bała się, że może zarazić 10-miesięcznego Archiego, którego układ odpornościowy jeszcze nie jest tak dobry. Jak informuje "People" zachowali wszelkie ostrożności podczas wizyty, a także powrotu. Wszystko, aby tylko nie narazić syna na niebezpieczeństwo. Po informacjach, jakie docierają z Wielkiej Brytanii na temat choroby księcia Edwarda, czy hrabiny Zofii nie mamy się im czemu dziwić.
RG