Zagorzali fani światowej kinematografii z pewnością pamiętają oscarową rolę Julii Roberts w filmie Stevena Soderbergha "Erin Brockovich". Rola samotnej dwukrotnej rozwódki i matki samodzielnie wychowującej trójkę dzieci przyniosła ulubienicy Ameryki jedynego, jak dotąd, Oscara w karierze. Prawdziwa Erin Brockovich zasłynęła ze względu na swoją działalność jako aktywistka. Historia jej życia dla wielu może być prawdziwą inspiracją, chociaż w 2013 roku media obiegły sensacyjne fotografie działaczki, która została zatrzymana w stanie upojenia alkoholowego.
Erin Brockovich była konsultantką w jednej z kalifornijskich kancelarii prawniczych. Po wypadku samochodowym, którego była uczestniczką w 1991 roku, dochodziła swoich roszeń do odszkodowania z pomocą prawników z kancelarii Masry & Vititoe. To wówczas zainteresowała się sprawą zanieczyszczania środowiska przez jeden z dużych koncernów w małej osadzie Hinkley, w stanie Kalifornia. Dzięki jej zaangażowaniu i walce o odszkodowanie dla ofiar zanieczyszczeń wody udało się doprowadzić do wygrania sprawy i wypłacenia gigantycznego odszkodowania, opiewającego na kwotę 333 milionów dolarów. Kwota odszkodowania została podzielona pomiędzy 600 rodzin zamieszkujących ten region. Brockovich stała się prawdziwym symbolem walki o ochronę środowiska. To zresztą zainspirowało także Julię Roberts, która po występie w filmie często angażowała się w akcje związane z ekologią. Film "Erin Brockovich" zostanie wymiotowany na antenie Polsatu 17 października o 22:20.
W 2013 roku światowe media obiegła jednak informacja, że Erin Brockovich została zatrzymana przez policję. Do sieci trafiły zdjęcia słynnej aktywistki z aresztu. Okazało się, że Erin pod wpływem alkoholu próbowała zacumować łódź w jednej z przystani na jeziorze Mead, w pobliżu Las Vegas. Cała sytuacja była skazą na wizerunku aktywistki, która do tamtej pory była przedstawiana w mediach jedynie w pozytywnym kontekście.