Ostatnie tygodnie przebiegają pod hasłem afery medialnej wokół Britney Spears i jej byłego partnera Justina Timberlake'a, którą wywołały fragmenty biografii artystki. Ujawniła w niej, jak faktycznie miał wyglądać związek z muzykę, co chwilę zrzucając kolejne bomby. Ponoć ich relacja była bardzo burzliwa, a czyny i słowa wokalisty *NSYNC odbiły na niej straszne piętno. Głos w sprawie zabrał kolega z zespołu Timberlake'a. Ujawnił, jak się czuje.
Britney Spears w biografii "Kobieta, którą jestem" wróciła wspomnieniami do związku z Justinem Timberlakiem, który zakończył się 20 lat temu. Wówczas celebryci zapewniali, że pozostają w dobrych relacjach, ale czy tak faktycznie było? Według księżniczki popu, jej były ukochany miał ją wielokrotnie zdradzać, a kiedy dowiedział się o ciąży artystki, miał zmusić ją do aborcji. Wywołało to ogromne poruszenie w mediach, a internauci otwarcie krytykowali zachowanie wokalisty *NSYNC. Ten wciąż nie zabrał głosu w sprawie, ale wyręczyła go bliska osoba. Lance Bass miał ostatnio okazję udzielić wywiadu People, w którym opowiedział między innymi o tym, jak jego kolega z zespołu radzi sobie z medialną burzą. Ponoć pozostają w stałym kontakcie, a sam Timberlake ma się całkiem dobrze.
Rozmawiamy cały czas i wszyscy (dop. red. członkowie *NSYNC) mają się dobrze. Ludzie to jakoś przeżyją - mówił Lance Bass wywiadzie dla People.
Związek Britney Spears z Justinem Timberlakiem do dziś uchodzi za jeden z najbardziej ikonicznych w show-biznesie. Zaczęli się spotykać w 1999 roku i wyglądali jak para wyciągnięta z kolorowego magazynu, którym nie są znane problemy przeciętnego człowieka. W rzeczywistości ten związek był bardzo toksyczni i obfitował w litry wylanych łez. Nie brakowało zdrad i awantur. Na domiar złego Timberlake miał rzucić księżniczkę popu w najgorszy możliwy sposób, czyli przez SMS-a. W autobiografii przyznała, że bardzo ciężko to zniosła i myślała nawet o zakończeniu kariery. Zdjęcia Britney Spears znajdziesz w naszej galerii na górze strony.