Dorota Gardias odpowiedziała na obawy fanów, którzy zastanawiają się, jak czuje się po wyjściu ze szpitala. Dziennikarka trafiła tam z objawami charakterystycznymi dla koronawirusa i jak się okazało, to właśnie on był odpowiedzialny za jej słabe samopoczucie. Mimo że od tego czasu minęło już kilka tygodni, Gardias nadal walczy ze skutkami zakażenia.
Dorota Gardias i jej córka trafiły do szpitala z końcem września. Powodem miało być zakażenie koronawirusem. Hania przechodziła zakażenie z lekką gorączką, z kolei stan jej mamy był znacznie poważniejszy. Przez dwa tygodnie była pod opieką lekarzy i pielęgniarek. W jednym z wywiadów zdradziła, że miała mnóstwo objawów, które wskazywały na koronawirusa.
Początkowo miałam gorączkę do 38,3, ból mięśni (głównie plecy), oczu, głowy, lekki kaszel. To trwało cztery dni. Te objawy zaczęły ustępować... Straciłam smak, węch i zaczął się ból w płucach, duszności i kłopoty z oddychaniem - opowiadała na Instagramie.
Mimo że hospitalizacja Doroty Gardias zakończyła na początku października, wciąż nie może mówić o pełnym powrocie do zdrowia. Dorota Gardias zmaga się ze skutkami koronawirusa, które towarzyszą jej do dziś.
Węch i smak mi już dawno wróciły. Pozostał tylko ból głowy i tzw. mgła covidowa, czyli kłopoty z pamięcią - odpowiedziała.
Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
Zobacz też: Dorota Gardias jest "bardzo osłabiona". Może liczyć na wsparcie Edwarda Miszczaka [PLOTEK EXCLUSIVE]