Dorota Gardias zakażenie koronawirusem przechodzi bardzo ciężko. Pogodynka trafiła do szpitala, gdzie miał być jej podawany tlen w związku z problemami z oddychaniem. Stacja TVN w wydanym oświadczeniu zapewniła, że Gardias może liczyć na opiekę i wsparcie, a z naszych informacji wynika, że nie są to puste deklaracje.
Jak donosi nam osoba z kręgów TVN-u, Edward Miszczak zadzwonił do Doroty, gdy tylko dowiedział się o jej złym stanie zdrowia.
Dorota nadal przebywa w szpitalu i jest bardzo osłabiona. Może jednak liczyć na wsparcie kolegów z pracy i szefa. Kiedy o sprawie dowiedział się Edward Miszczak, natychmiast do niej zadzwonił i zapewniał, że pogodynka może na niego liczyć. Podobnie uczyniła Magda Gessler.
Gardias ostatni raz była w pracy 20 września. Stacja natychmiast zidentyfikowała wszystkie osoby, które mogły mieć z nią kontakt w ostatnich dniach pracy.
Zostały one bezzwłocznie poinformowane o sytuacji i skierowane na firmową kwarantannę. Żadna z tych osób nie ma objawów COVID-19 i nie kwalifikuje się do kwarantanny według zasad Sanepidu - czytamy.
Pogodynka zaKaziła się COVID-em od swojej siedmioletniej córki Hani, która jednak znacznie łagodniej przechodzi chorobę. U dziewczynki pojawiła się tylko niewysoka gorączka. Gardias jest natomiast bardzo osłabiona i ma kłopoty z oddychaniem.