Cudem uniknęła straszliwego losu. Była wyrocznią dla tysięcy nastolatek. Ale miała i ciemną stronę, której nigdy nie próbowała wybielić

W czasach PRL-u jej książki rozchodziły się jak świeże bułeczki. "Zapałka na zakręcie" czy "Jezioro osobliwości" stały się dla nastolatków odbiciem ich rozterek i problemów, a także życiowymi drogowskazami. Ale ich autorka - Krystyna Siesicka - była też żoną, matką piątki dzieci i kobietą o biografii równie ciekawej, co fabuły jej książek.

Więcej niezwykłych historii o dawnych gwiazdach znajdziesz na Gazeta.pl

Półmilionowe nakłady jej powieści rozchodziły się na pniu. Komu nie udało się ich upolować w księgarni, o świcie ustawiał się w kolejce pod biblioteką. Melancholijne, nad wiek poważne bohaterki, borykające się nie tylko z miłosnymi rozterkami, skradły serca nastolatek jak Polska długa i szeroka. Krystyna Siesicka jak mało kto rozumiała problemy młodzieży. I nic dziwnego — sama doczekała się piątki dzieci, które stanowiły dla niej niewyczerpane źródła inspiracji. Była przede wszystkim matką, a do pracy siadała dopiero nocą, gdy pociechy były już w łóżkach.

Ale choć piątka jej dzieci z nostalgią wspomina ciepło rodzinnego domu, a książki takie jak "Zapałka na zakręcie" czy "Beethoven i jeansy" ich niegdysiejsze fanki podsuwają dziś swoim dorastającym córkom, pisarka miała też ciemną stronę. W 2010 roku wyszło na jaw, że pod pseudonimem "Krysta" Siesicka współpracowała z SB. Znaleźli się wówczas tacy, którzy twierdzili, że donoszenie PRL-owskim służbom stało się windą do jednej z najbardziej błyskotliwych karier literackich tamtych czasów. Siesicka niechętnie komentowała te rewelacje, nigdy też nie próbowała się wybielać. Uważała, że złe wybory dawały jej jeszcze większe prawo, by uczyć młodzież właściwych postaw.

Przerwana młodość

Na dzieciństwie i wczesnej młodości urodzonej 22 listopada 1928 roku w Dęblinie Krystyny Siesickiej cieniem położył się wybuch II wojny światowej. Mała Krysia dorastała w spokojnym, ciepłym domu.

Mój Tata był lotnikiem, a Mama tylko Mamą, a raczej aż Mamą. Mój starszy Brat był lekarzem, a ja długo małą dziewczynką, która marzyła o tym, że gdy dorośnie, będzie pić mocną herbatę i pisać książki. I to się spełniło — czytamy na stronie internetowej pisarki.

Ale zanim Krystynie udało się zrealizować marzenie, świat, który znała, przestał istnieć. W wieku szesnastu lat, podczas Powstania Warszawskiego, druhna Siesicka była sanitariuszką. W trakcie jednej z akcji odłamek ranił ją poważnie w ramię. Ale nie to było najgorsze. Młodą dziewczynę pojmano i przetransportowano do obozu w Pruszkowie. Stamtąd grupę więźniów wysłano do obozu w Auschwitz-Birkenau.

Być może książki Krystyny Siesickiej nigdy by nie powstały, gdyby nie zakrawający na cud szczęśliwy zbieg okoliczności. W drodze do obozu koncentracyjnego okazało się, że akurat tego dnia przyjmowanie transportów więźniów zostało wstrzymane. Wszystkich z pociągu wyrzucono więc na łąkach w okolicy Częstochowy. Tam znów do Siesickiej uśmiechnął się los. Ranną, gorączkującą dziewczynę znalazł dziedzic z pobliskiego majątku i wraz z 17-stoma najbardziej potrzebującymi pomocy osobami przyjął pod swój dach.

Krystyna spędziła tam pół roku. Kiedy wydobrzała, wojna dobiegła końca. Młoda dziewczyna wróciła do zrujnowanej Warszawy, do spalonego mieszkania przy ulicy Rozbrat. W podnoszącej się po wojennych zniszczeniach stolicy skończyła rozpoczęte podczas tajnych kompletów liceum, a następnie dostała się na studia dziennikarskie. To właśnie w prasie zaczęła publikować swoje pierwsze teksty.

Zobacz wideo

Dzieci, książki i myszy

Krystyna Siesicka wcześnie wyszła za mąż i została matką. Pierwszego syna, Jarosława urodziła jeszcze podczas studiów, w wieku 20 lat. Rok później dołączył do niego Wojciech, pięć lat później Agnieszka, następnie Jerzy, a gromadkę dopełniła Magdalena. Młoda kobieta po latach nie ukrywała, że tak liczna rodzina, mieszkająca w skromnych dwóch pokoikach z kuchnią, była źródłem radości, ale też problemów życia codziennego. Blaski i cienie swojego życia posłużyły Siesickiej jako kopalnia inspiracji dla felietonów, tworzonych dla magazynu "Kobieta i życie". Teksty stały się źródłem utrzymania dla kobiety, która, mając pod opieką gromadkę maluchów, nie mogła podjąć pracy poza domem.

Przy piątce dzieci nie mogłam pójść do stałej pracy, więc uznałam, że to jedyne zajęcie, które daje się pogodzić z wychowaniem — wyznawała pisarka w wywiadzie dla "Zwierciadła".

Dom Krystyny Siesickiej zawsze był pełen i dzieci, i gości — szkolnych kolegów, a także znajomych rodziców. Wszyscy zgodnie podkreślali ciepło i przyjazną atmosferę, jaka w nim panowała. Dla każdego znajdowało się zawsze dobre słowo, miejsce przy stole i talerz zupy. A niewielki metraż i tłok sprzyjały zacieśnieniu więzi. Nie było nigdy nudy — choinka wisiała czubkiem w dół, zasłony i firanki były zamocowane odwrotnie,  a po kątach grasowała rodzina myszy. Ale rodzina wcale nie przejęła się nieproszonymi gośćmi.

Nawet nasz pies je zaakceptował. Siadały na brzegu psiej miski, jadły jego jedzenie, a on czekał, aż skończą. Naprawdę! Tata moich dzieci zbuntował się kiedyś i wysypał zatrute ziarno, ale kiedy wyszedł do pracy, myśmy odkurzaczem tę trutkę sprzątnęli. Jednak powstał problem, bo myszy zamieszkały w szafie. I wtedy ktoś mi powiedział, że jest sposób  – trzeba wysypać przy listwach podłogowych suszony rumianek. Podziałało. A ja napisałam książkę 'Zapach rumianku'. Taki mieliśmy dom. Normalny. Może nie do końca normalny, ale dzieci go lubiły. Ja też — opowiadała 'Zwierciadłu'.

Dzieci Krystyny Siesickiej zgodnie przyznają, że miały szczęśliwe dzieciństwo. Matka zawsze była obecna w ich życiu, śpieszyła z pomocą, uczyła, jak ważne są rodzinne wartości. Smutków i tajemnic każdego z piątki wysłuchiwała w łazience — pomieszczeniu, które jako jedyne gwarantowało prywatność. A swoje teksty i książki pisała w nocy, kiedy cały dom — poza myszami — już spał.

Zawrotna kariera

Po felietonach do "Kobiety i życia" Krystyna Siesicka zaczęła pisać do "Filipinki" o problemach młodzieży. Te były jej znane i bliskie ze względu na dzieci i ich kolegów. Na pierwszą książkę czas znalazła dopiero w 36 lat. Jej debiutancka powieść "Zapałka na zakręcie" natychmiast zyskała ogromne grono fanek. Dorastające dziewczęta zobaczyły w Siesickiej wyrocznię. W perypetiach bohaterek jej książek widziały siebie. Marzenia o wszechogarniającym uczuciu, pierwsze poważne miłości, młodzieńcze rozterki nad wiek dojrzałych bohaterów, okraszone rodzinnymi tajemnicami — wszystko to było gotową receptą na sukces.

Krystyna Siesicka szybko stała się gwiazdą literatury PRL-u. Jej książki były wydawane w rekordowo wysokich nakładach i sprzedawały się jak świeże bułeczki. W bibliotekach tworzono na nie listy zapisów, a i tak ustawiały się kolejki chętnych. Autorka pisała nadal po 1989 roku. Ale w 2010 dziennikarka "Rzeczpospolitej", Joanna Siedlecka w obszernym artykule przedstawiła dowody na to, że Siesicka pod pseudonimem "Krysta" była w latach 1974-1989 tajną współpracowniczką SB. Miała pomagać w rozpracowywaniu pisarzy związanych z opozycją, monitorować działalność i nastroje panujące w Związku Literatów Polskich, a także czuwać nad przebiegiem zebrań w swoim klubie pisarzy dla dzieci i młodzieży, którego ówczesną przewodniczącą była Halina Skrobiszewska – przedstawicielka opozycji i jednocześnie koleżanka Siesickiej. Zdaniem Siedleckiej, SB w ramach uznania za zasługi pisarki miało znacznie wspierać jej karierę.

W obronie pisarki wystąpił Grzegorz Sroczyński z "Gazety Wyborczej". "Zapewne 24300 funkcjonariuszy SB (stan z 1989 roku) i 90 tysięcy współpracowników (również stan z 1989 roku) dostawało zaszyfrowane instrukcje, żeby udać się do księgarń i nabyć 'Zapałkę na zakręcie', 'Fotoplastykon' albo 'Beethovena i dżinsy'. Ale i tak musieliby ów szyfrogram kolportować jakoś dalej, chyba wśród rodzin, bo Siesicka sprzedawała każdej książki po pół miliona na pniu. No to ja już nie wiem, spisek musiał być chyba międzynarodowy…" — drwił dziennikarz.

Krystyna Siesicka nie próbowała wybielać swojego życiorysu. 

W rozmowie ze mną przyznała się wprawdzie do wieloletnich kontaktów z SB, których bardzo żałowała. 'Nie miałam jednak dość siły i odwagi, żeby je zerwać, byłam na to za słaba', usprawiedliwiała się — pisała Joanna Siedlecka.

Pod koniec życia, zmarła 3 lipca 2015 roku, pisarka uznała współpracę ze służbami za błąd. Ale podkreśliła, że jej zdaniem wcale nie dyskwalifikuje jej to z pisania do i dla młodzieży. Przeciwnie, błędy pozwalają lepiej uczyć właściwych postaw.

Książki Krystyny Siesickiej były doceniane nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Kilka z jej powieści zekranizowano. Pisarce przyznano m.in. Medal Komisji Edukacji Narodowej, nagrodę "Orle Pióro" i Harcerską Nagrodę Literacką. W 2000 roku za całokształt twórczości Krystyna Siesicka otrzymała Medal Polskiej Sekcji IBBY, która po raz pierwszy przyznała to wyróżnienie polskiemu autorowi. W 2008 otrzymała Złoty Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Więcej o: