O rodzinie królewskiej można pisać całe tomy książek. Historia, zmiany, wpływ na społeczeństwo. Ale skupmy się na tym, co tu i teraz. Czyli na wejściu Meghan w ten świat - amerykańskiej aktorki, rozwódki, córki instruktorki jogi i oświetleniowca, która wzmocniła wizerunek Windsorów jako celebrytów. Jeśli nie jesteście pewni, czy przypadkiem się z tą tezą nie zagalopowałam, przypomnijcie sobie, jak to się wszystko rozkręcało.
Wszystko to mamy w każdej rodzinie królewskiej. Ale nie na taką skalę! Czas na bardzo krótką historię władców Wielkiej Brytanii XX wieku.
Pod koniec 1936 roku Edward VIII wygłasza do narodu mowę, w której ogłasza abdykację. Zrzeka się rządów, bo wybiera miłość do dwukrotnej rozwódki, Amerykanki Wallis Simpson. Edward w niesławie odpływa promem do Australii, gdzie żyje u boku ukochanej, niemal wyklęty przez rodzinę. Naród wściekły. Tron obejmuje jego młodszy brat. Całkowicie nieprzygotowany i zaskoczony nową rolą Jerzy VI (pamiętacie film "Jak zostać królem?"), szybko zjednał sobie sympatię społeczeństwa i zapisał się jako odważny władca, który był ze swoim ludem tak blisko, że nie opuścił pałacu w czasie bombardowań (dziewięciu!) Londynu. Dobry i nudny? Nie do końca, jego żona, Elżbieta była zakochana w jego (złym) starszym bracie. Oświadczyny późniejszego męża przyjęła dopiero za trzecim razem. Naród go uwielbiał.
Zanim przejdziemy do Elżbiety II, warto wspomnieć Małgorzatę (młodszą siostrę Elżbiety), która była główną bohaterką jednego z najgłośniejszych skandali na dworze. 17-letnia księżniczka poznała żonatego bohatera wojennego, pilota Petera Towsenda. Opinia publiczna zorientowała się, że coś jest na rzeczy, kiedy podczas koronacji Elżbiety (transmitowanej przez BBC), młoda księżniczka czule strząsnęła z marynarki pilota jakiś paproch. Miłość tych dwojga była ogromna, ale zgody na małżeństwo nie wyraziła siostra Małgorzaty, czyli monarchini. Peter dostał nakaz wyjazdu, a para nie zdążyła się nawet pożegnać.
To wcale nie koniec tej historii. Małgorzata mogła sama zadecydować, za kogo wychodzi za mąż po ukończeniu 25 roku życia. Ślub z rozwodnikiem, na który nie wyrażała zgody Elżbieta skutkowałby utratą prawa do tronu. Romans po powrocie Petera (czyli po roku) trwał w najlepsze, rozpisywała się o nim prasa brytyjska i amerykańska. Jednak Małgorzata posłuchała rozsądku (czyli Elżbiety) i publicznie oznajmiła, że rezygnuje z małżeństwa. Jednak opinia publiczna i media dalej miały czym żyć - Małgorzata rzuciła się w wir imprez, zaczęła przyjaźnić z artystami, w końcu wzięła ślub z fotografem, o którym krążyły plotki, że jest biseksualistą. Małżeństwo nie należało do udanych. Naród współczuł.
I tak dochodzimy do władczyni, która już jako dziecko miała odznaczać się niezachwianym poczuciem obowiązku. Myślicie, że królowa jest nudna, a jej życie nie dawało nigdy pożywki mediom? No to słuchajcie.
Kiedy Elżbieta postanowiła wziąć ślub z Filipem, małżeństwu byli przeciwni jej rodzice. Rodzina Filipa miała bliskie związki z nazistami, jego pochodzenie nie było odpowiednie, a Jerzy VI miał uważać go za pretensjonalnego. Ale Filip był niesamowicie przystojny i lubił z tego korzystać, więc Elżbieta postawiła na swoim i zaręczyła się z kuzynem (tak, u nich to normalne).
Naród kocha swoją królową, ale pamiętacie na pewno, jak wiele kosztowała ją tragiczna śmierć Diany. Księżna była już wtedy rozwiedziona z Karolem i Elżbieta nie chciała zgodzić się na opuszczenie flagi nad pałacem do połowy masztu. Media wieszały psy na jej bezduszności, tłum pod pałacem domagał się okazania ich zmarłej ulubienicy szacunku. Królowa chyba pierwszy raz ugięła się i nie tylko pozwoliła na opuszczenie flagi, ale też wróciła do Londynu (przebywała w tym czasie na wsi) i wyszła do opłakującego Dianę tłumu. To był przełom.
Filip jest zdecydowanie mniej "protokolarny" niż jego żona. Słynie z mało poprawnych politycznie żartów, które krążą po mediach i przysparzają mu tyle samo fanów co przeciwników. Znany głównie jako wsparcie królowej, wydaje się być osobą dużo bardziej od niej empatyczną. Miał pomagać Dianie w aklimatyzacji w rodzinie królewskiej (rozumiał ją, bo sam był kimś "obcym"), ale też przekonać Williama i Harry'ego, by poszli za trumną matki.
Diana i Karol. O tej parze można opowiadać w nieskończoność, bo Diana była prawdziwą celebrytką. Nie od początku - do rodziny królewskiej weszła jako 20-letnia (podobno dziewica), cicha i idealna kandydatka na żonę przyszłego króla. Sęk w tym, że Karol kochał Camillę, a Diana szybko zorientowała się, że jej książę wcale nie przypomina tych z bajek. Media rozpisywały się o "ślubie stulecia", a prasa szybko oszalała na punkcie Diany i tajemnic pałacu Buckingham.
Tematów nie brakowało - problemy w małżeństwie, urocze dzieci, doskonałe wyczucie stylu księżnej, jej bulimia. Ludzie kochali czytać o Dianie, a ona umiejętnie grała z mediami i w pewnym momencie z cichej żony Karola przeobraziła się w gwiazdę. Kiedy on był fotografowany z Camillą, ona przychodziła na imprezę w sukni Versace odsłaniającej niemal całe nogi. Miała powodzenie i nie stroniła od romansów, przyjaźniła się z takimi gwiazdami jak Versace czy Elton John, tańczyła z Johnem Travoltą. Popularność wykorzystywała też w dobrej sprawie - zawsze stała po stronie biednych, przyczyniła się m.in. do podpisania traktatu zakazującego stosowania min przeciwpiechotnych.
Za księżną jeździli paparazzi, bywała na wielkich galach, udzielala wywiadów. Po rozwodzie była nie tylko "królową ludzkich serc", ale i wielką gwiazdą, której sława wykraczała daleko poza kraje anglosaskie. Naród ją kochał, płakał po niej, przez nią nienawidził Karola. O tym jak ważna jest postać Diany, niech świadczy to, że informacje o niej (a ostatnio okazuje się, że miała swoje humorki i wcale nie była taka święta) doskonale sprzedają się do tej pory.
Szybki przeskok - kwiecień 2011 roku, Kate Middleton wchodzi do świątyni w Opactwie Westminsterskim. Jeśli miałabym wybierać najważniejszy ślub ostatnich 20 lat, bez wahania wybrałabym ten. Do ołtarza prowadzi ją ojciec - bogaty przedsiębiorca, bo Kate nie pochodzi z arystokracji. Williama poznała 10 lat wcześniej podczas studiów, a zainteresowanie fotoreporterów towarzyszyło parze od początku. Zdarzały im się wypady do londyńskich klubów, zdarzyło rozstanie. Kate na studiach nosiła biodrówki i prześwitujące sukienki. Dzień ślubu był dla niej testem. Kiedy pokazała się uśmiechnięta i szczęśliwa w sukni od Alexandra McQueena, było już wiadomo, że ten test zdała, a Wielka Brytania ma nową ulubienicę.
Na ulicach Londynu przejazd pary obserwowało milion osób, transmisję telewizyjną obejrzało dwa miliardy widzów. I to dopiero początek, bo choć Kate i William nie dostarczyli nigdy skandalu, to księżna urodziła już trójkę przeuroczych dzieciaków, a jej zazwyczaj nudnawe stylizacje natychmiast pojawiają się w mediach na całym świecie. Księżna Cambridge nie unika tańszych ubrań, co wywołało "efekt Kate" - wszystko, co na siebie założy, niemal natychmiast znika ze sklepowych półek i sklepów internetowych.
I moglibyśmy tak żyć w tej bajce - pięknej, ale trochę nudnej. Na szczęście w rodzinie królewskiej pojawiło się brakujące ogniwo porządnego reality show czy każdej dobrej historii. Antagonistka.
Książę Harry do pokornych nigdy nie należał, lubił się pobawić, kochał towarzystwo pięknych blondynek. I nagle świat obiegła wiadomość, że spotyka się z gwiazdką amerykańskieog serialu "Suits". Nikt się tym specjalnie nie przejął, bo Harry w przeszłości był już łączony z kilkoma gwiazdami. A poza tym... Rozwódka, nie pochodząca z dobrego domu, wykształcenie takie sobie - wszyscy podejrzewali, że nawet jeśli Meghan nie okaże się kolejnym kilkumiesięcznym romansem księcia, królowa wyperswaduje mu ten pomysł, bo na ślub się po prostu nie zgodzi.
A tu nagle pałac (wiadomo, że pisał to książę) wydaje oświadczenie. Pisze w nim, że tak, spotyka się z Meghan, że nikomu nie pozwala mówić na nią złego słowa. Brzmi to poważnie, jak słowa zakochanego do szaleństwa mężczyzny i świat zdaje sobie sprawę, że tym razem nie chodzi o byle plotkę. Szybko następują książęce zaręczyny i ślub.
Zainteresowanie Meghan, które obecnie osiąga poziom jakiegoś szaleństwa (absolutny top wyszukiwań w Google w tym roku), zaczęło się od ślubu. Ludzie chyba nie sądzili, że ta uroczystość tak chwyci ich za serce, w końcu widzieli już Kate i Williama, a kto miałby to przebić. Ale okazało się, że to coś zupełnie innego, że ona jest zupełnie inna. Wyszła z samochodu niemal bez makijażu, w lekko rozsypującym się koku, bez drogiej biżuterii i w najprostszej sukni, jaką można sobie było wyobrazić. Amerykański pastor na weselu krzyczał o potędze miłości, chór gospel śpiewał "Stand by me", a wśród gości nie zabrakło gwiazd - pojawili się Amal i George Clooneyowie, obsada serialu "Suits", Beckhamowie i najlepsza przyjaciółka panny młodej, aktorka Priyanka Chopra. Memy z zszokowaną miną królowej szybko podbiły internet, a Meghan pokazała, że nie ma zamiaru być kopią Kate.
Prasa dosłownie żyje informacjami i plotkami na temat nowej księżnej. Podobno przez jej trudny charakter zwalniają się kolejne asystentki, królowa niby ją uwielbia, ale nie zgodziła się "pożyczyć" jej na ślub tiary ze szmaragdami. No i największa awanutura ostatniego miesiąca - kłótnia z Kate. Ponoć księżne tak się nienawidzą, że nawet Harry i William przestali ze sobą rozmawiać, a wspólne święta przy stole z królową stoją pod znakiem zapytania.
O ile Kate nigdy nie była zwierzęciem medialnym, Meghan wydaje się zupełnie inna. To aktorka z Hollywood. Kocha atencję, kocha skandujący na jej cześć tłum, nie peszą jej światła reflektorów, wie jak pozować, by wypaść jak najlepiej. Umie też grać, co jest jednym z głównych argumentów tych, którzy jej nie znoszą.
Kiedy kilka dni temu Meghan pojawiła się na gali British Fashion Awards, by wręczyć nagrodę swojej przyjaciółce, projektantce domu mody Givenchy, nie była księżną, była gwiazdą. Złamała królewską etykietę po raz kolejny - pomalowała paznokcie na ciemnofioletowy kolor (Markle nie specjalnie przejmuje się skostniałymi regułami Pałacu dotyczącego stylizacji), w długiej, czarnej sukni na jedno ramię wyglądała jak aktorka z Hollywood, a nie stateczna księżna. Po raz kolejny pokazała, że nie ma zamiaru zmieniać się przez ślub z księciem.
Kate jest teraz w komfortowej sytuacji, nie musi już niczego udowadniać mediom ani ludziom, zdała egzamin, jest księżną idealną. Meghan nie przestaje zaskakiwać, jedni uważają, że jest cwana, inni że to powiew świeżości na skostniałym dworze. To nie panienka z dobrego domu, tylko kobieta z karierą i własnym zdaniem, którego nie boi się wypowiadać. Tematów do pisania i rozmów ta rodzina dostarczy nam jeszcze wiele. A pomyślcie co będzie, kiedy George dorośnie i zacznie brykać po londyńskich klubach!
Justyna Michalska