Życie nie oszczędzało Christiny Applegate. W 2008 roku zdiagnozowano u niej raka piersi, a w wyniku choroby poddała się podwójnej mastektomii. W 2021 roku przekazała informację o kolejnej diagnozie - okazało się, że aktorka choruje na stwardnienie rozsiane. Teraz Applegate opowiedziała o kolejnych niepokojących objawach, z którymi się zmaga. 18 marca w swoim podcaście "MeSsy" wyznała, że w ciągu ostatnich trzech lat trafiała do szpitala ponad 30 razy z powodu biegunki, wymiotów i bólu.
Christina Applegate wyznała, że z powodu wspomnianych objawów lekarze poddali ją licznym badaniom. - To jest trudne do uwierzenia. Zrobili mi wszystkie testy, jakie tylko można sobie wyobrazić (...), od tomografii po wszystko inne - relacjonowała. Aktorka wyznała także otwarcie, że wymiotuje za każdym razem, gdy musi skorzystać z toalety. Z tego powodu trzyma przy łóżku kosz na śmierci.
Applegate dodała, że lekarze nie widzą powiązania między jej objawami a stwardnieniem rozsianym. - Moja neurolożka mówi, że nie ma to związku. Ale, przepraszam, tu musi być jakaś korelacja - stwierdziła. Zaznaczyła również, że sama nie jest lekarzem i nie chce nikomu dawać porad medycznych. - Ale jestem w takiej sytuacji, to jest beznadziejne i przerażające - powiedziała aktorka.
Z powodu stwardnienia rozsianego Applegate wycofała się z życia zawodowego i zakończyła aktorską karierę. Aktorka ma dziś problemy z chodzeniem i porusza się o lasce. Pierwsze objawy choroby zauważyła u siebie w 2018 roku, gdy pracowała na planie serialu Netfliksa "Już nie żyjesz". Jak wspominała w swoim podcaście, upadła podczas kręcenia pilotażowego odcinka. Wtedy jednak nie uznała, że może być to coś poważnego. Objawy jednak nie ustępowały, a diagnozę usłyszała w trakcie prac nad trzecim sezonem produkcji Netfliksa. Zdjęcia wstrzymano na kilka miesięcy, a Applegate proponowano nawet przerwanie prac nad serialem. Kategorycznie jednak odmówiła. - Powiedziałam: Nie, zrobimy to, ale na moich warunkach - tłumaczyła w rozmowie z "The New York Times".