• Link został skopiowany

Antczakowi puściły nerwy po pogrzebie Barańskiej. "Takie informacje bolą"

Jerzy Antczak wystosował specjalną prośbę. Dotyczy jednej z informacji na temat pogrzebu Jadwigi Barańskiej.
Antczakowi puściły nerwy po pogrzebie Barańskiej. 'Takie informacje bolą'
Fot. facebook.com/andy.chojecki / Kapif.pl

Pogrzeb Jadwigi Barańskiej odbył się w środę 13 listopada w małej kaplicy na Hill Forest Lawn w Los Angeles. Słynna gwiazda "Nocy i dni" spoczęła na cmentarzu Forest Lawn Memorial Park. Tuż po uroczystości w mediach pojawiła się wiadomość, że uroczystości pogrzebowych nie prowadził rzekomo ksiądz, a koleżanka po fachu zmarłej - Katarzyna Śmiechowicz. To nie okazało się prawdą i zdenerwowało męża gwiazdy - Jerzego Antczaka. Pogrążony w żałobie reżyser wystosował w sieci apel.

Zobacz wideo Majka Jeżowska o żałobie

Jerzy Antczak o przebiegu pogrzebu Jadwigi Barańskiej

Jerzy Antczak jest aktywny w mediach społecznościowych. To właśnie na Facebooku razem z synem Mikołajem relacjonował przebieg choroby Jadwigi Barańskiej i napisał o jej śmierci. Teraz zwrócił się do dziennikarzy. "Proszę o sprostowanie mylnych informacji, jakoby zamiast księdza, mszę prowadziła gwiazda. Jest to nieprawda. Ksiądz Frankowski w 15-minutowej porywającej eulogii [błogosławieństwo - przyp.red.] wzruszył Mikołaja i mnie do łez" - napisał reżyser. Przy okazji zdradził, jak wyglądało ostatnie pożegnanie aktorki. W kościele nie zabrakło ekranu, na którym pojawiły się fragmenty jej filmów. "Całość trwała godzinę - z tego obrządek kościelny trwał 15 minut, nadając całości katolicką czułość. Drugą połowę wypełniły filmy oddające wielkość aktorstwa Jadzi" - dodał.

Jeszcze raz proszę o sprostowanie, że pogrzeb Jadzi miał charakter świecki! To jest nieprawda. I takie informacje bolą. Jadzia była głęboko wierzącą osobą i obecność księdza była wypełnieniem jej życzeń. Łączymy najgłębsze uczucia i myśli Jerzy i Mikołaj

- skończył swój internetowy wpis Jerzy Antczak.

Jadwiga Barańska zmarła z "pogodą na twarzy"

Jadwiga Barańska zmarła 24 października, w nocy z czwartku na piątek (polskiego czasu) po długiej chorobie. Aktorka miała 89 lat. Niedługo przed śmiercią bardzo cierpiała, a kilka miesięcy wcześniej zaczęła tracić wzrok. "Pojawiły się potworne bóle okolic podbrzusza. Żadne środki nie mogły zatrzymać tego bólu. Jego siła była jak trzęsienie ziemi. To były bolesne krzyki. Cierpienia Jadzi były niebotyczne" - napisał na Facebooku Jerzy Antczak po śmierci żony. Reżyser i jego syn musieli prosić lekarzy o podanie morfiny. "Niestety, w Ameryce restrykcje [dotyczące - red.] tego środka są niebywale. I dopiero specjalne konsylium mogło wyrazić zgodę. W ostatnim tygodniu, po otrzymaniu morfiny Jadzia nie tylko przestała cierpieć, ale zapadła w spokojny sen, w którym odeszła z pogodą na twarzy" - zdradził mąż gwiazdy.

Więcej o: