7 listopada na InstaStories Mai Bohosiewicz pojawiło się wiele informacji o problemach z jedną z polskich marek odzieżowych. Celebrytka twierdziła, że została oszukana na 1,5 miliona złotych, a ze względu na trudności z ustaleniem adresu zamieszkania właścicielki firmy, prokuratura umorzyła śledztwo. "Lubię pomagać innym kobietom, ale wolałabym wydać 1,5 mln zł na pomoc samotnym matkom, a nie spłacać długi słabego zarządzania firmą. (...) Oddaj te półtorej bańki i będzie spoko" - apelowała. Głos w sprawie zabrała założycielka wspomnianego biznesu.
Jak twierdzi w najnowszym oświadczeniu Elisa Minetti, została pomówiona przez Maję Bohosiewicz. Właścicielka firmy twierdzi, że informacje, które opublikowała celebrytka - o niej, znaku towarowym i partnerach biznesowych "są nieprawdziwe, zmanipulowane i naruszają moje, a także tych podmiotów - dobra osobiste, majątkowe i biznesowe, w szczególności wizerunek i wiarygodność". Z tekstu oświadczenia możemy się dowiedzieć, że kobieta zdecydowała się przekazać sprawę prawnikom "celem dalszego i adekwatnego procedowania, nie zamierzając epatować tym tematem osób trzecich na publicznym forum". Minetti ma na uwadze "prawne i odszkodowawcze skutki powstałych naruszeń".
"Jednocześnie wyrażam poczucie głębokiej przykrości i żalu względem moich bliskich, bezpośrednich i pośrednich współpracowników oraz partnerów biznesowych z powodu tego, iż wskutek bezprawnego ataku medialnego na moją osobę i znak ze mną związany, stały się one jego przypadkowymi ofiarami w wymiarze wizerunkowym i biznesowym" - czytamy pod koniec.
Maja Bohosiewicz krótko po publikacji tego oświadczenia, wystosowała własne. Nie ukrywała, że sprawa ją bawi. "Z głębokim żalem i nie mniejszym rozbawieniem przyjmuję do wiadomości oświadczenie Elizy Minetti. (...) Chciałabym w tym miejscu podkreślić, że oświadczenie to, choć niewątpliwie wygenerowało odpowiednią ilość liter i słów, pozostaje absolutnym przykładem komunikacyjnego placebo" - zaczęła z przytupem aktorka. Zauważyła, że słowa Minetti nie wnoszą do sprawy niczego - nie zmieniają tego, co miało się wydarzyć w przeszłości. "Jest to raczej puste ćwiczenie stylistyczne, które, jak mniemam, miało na celu jedynie wypełnienie przestrzeni medialnej - prawdopodobnie w obawie, że ktoś inny zrobi to ciekawiej" - oceniła Bohosiewicz.
Na koniec celebrytka postanowiła ironicznie odnieść się do sprawy. "Wyrażając swój głęboki żal - i równie głęboką obojętność - pozostaję z nadzieją, że Eliza Minetti w przyszłości odkryje moc oświadczeń i uda się ze swoim na prokuraturę na Mokotowie, gdzie czekają na nią z otwartymi rękami, gotowi usłyszeć jej prawdę" - podsumowała. W opisie postu również wbiła szpilę w przedsiębiorczynię: "Ja, w przeciwieństwie do Elizy, nie zablokuję komentarzy". Oba oświadczenia w całości znajdziecie w naszej galerii na górze strony. Na InstaStories Bohosiewicz zarzuca Minetti, że ta podobno celowo nie stawia się w prokuraturze. "Nie jest (Eliza - przyp. red.) do zlokalizowania przez prokuraturę, została wezwana na przesłuchania, według prokuratury przestała odbierać telefony i nie znajduje się pod adresem, który znamy. Mieszkanie przepisała mamie w 2023 roku, kiedy zgłosili upadłość firmy. Przypadek?" - napisała aktorka.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Lawina komentarzy po metamorfozie w programie Rozenek. Reakcje widzów mówią same za siebie
Natalia Siwiec odrobaczyła córkę. Lekarka nie miała dla niej litości
Polski aktor nie mógł uwierzyć, co usłyszał od Charlize Theron. "Zamurowało mnie"
Muniek Staszczyk wyjawił, jaka była przyczyna śmierci Pono. Dowiedział się od Sokoła
Racewicz poruszona "Heweliuszem". Zwróciła się do żony kapitana. "Jak ja dobrze rozumiem"
Odpadli z "Afryka Express" na ostatniej prostej. Widzowie są załamani
Księżna Kate zaskoczyła z księciem George'em na Festiwalu Pamięci. Zabrakło księcia Williama
Stockinger w "Pytaniu na śniadanie" wydmuchał dwa promile. Wszystkich zamurowało
Poznaliśmy nominacje do nagród Grammy. Wiadomo, co z Justyną Steczkowską