Anna Ilczuk regularnie występuje na deskach teatru. Poza tym można ją obserwować w wielu telewizyjnych serialach. Wydawać by się mogło, że liczne sukcesy na koncie Ilczuk sprawiły, że ma stabilną sytuację finansową. Okazało się, że w świecie aktorów teatralnych wcale nie jest tak kolorowo. Wiele osób nie tylko narzeka na swoją płacę, ale również nie jest w stanie się z niej utrzymać. "Nie uważam, że XIX-wieczne powiedzenie, że artysta głodny, to artysta płodny, powinno definiować ten zawód. Ono wzięło się z jakiejś romantycznej wizji o tym, że sztuka rodzi się tylko w głębokim cierpieniu. To nieprawda" - podkreśliła Ilczuk w rozmowie z Plejadą.
Anna Ilczuk występowała w wielu znanych serialach. Znamy ją między innymi ze "Świata według Kiepskich" czy "Pierwszej miłości". To jednak teatr skradł jej serce. Aktorka występuje tam od lat i pojawiała się w licznych sztukach. Pomimo tego, ile wkłada siły w spektakle, nie może liczyć na adekwatne wynagrodzenie. W rozmowie z Plejadą Ilczuk podkreśliła, że wiele artystów musi rezygnować z występów w teatrze z uwagi na słabą płacę. Została zapytana, czy mogłaby utrzymać się wyłącznie z pieniędzy z teatru.
Absolutnie nie. To byłoby niemożliwe. Mimo wyższego wykształcenia, a czasem nawet doktoratów, zarabiamy w teatrach najniższą krajową (która od lipca wynosi 4 300 brutto, czyli na rękę to niewiele ponad 3200 - przyp. red.).
"To wynagrodzenie jest upokarzające. Gdyby nie to, że pracujemy z pasji i miłości do sztuki, teatry nie mogłyby normalnie działać. Wiele osób rezygnuje z etatów, bo ich na to nie stać. Mnie też by nie było, gdybym nie grała w serialach. Nie mogłabym wtedy uprawiać sztuki, bo nie miałabym nawet gdzie mieszkać ze swoją rodziną" - podkreśliła Plejadzie. Anna Ilczuk przyznała, że aktorzy otrzymują środki na produkcje przedstawień. Nie tyczy się to jednak eksploatacji. Później okazuje się, że koszty ich przerastają i nie są w stanie pokryć ich z biletów. Kobieta dodała, że wówczas aktorzy nie mogą grać spektaklów. "Publiczny teatr, tak jak publiczna telewizja, ma misję i powinien być dostępny dla wszystkich. Dopóki osoby, które podejmują decyzje dotyczące kultury, tego nie zrozumieją, nic się nie zmieni w tej kwestii" - podsumowała.
Anna Ilczuk została zapytana, czy przyjmuje niektóre projekty ze względu na dobrą płacę. Aktorka bez wahania podkreśliła, że mogło tak być. Dodała jednak, że zawsze maksymalnie stara się, aby zrobić "dobrą robotę". "Na pewno są projekty, w które zaangażowałam się dla pieniędzy. Ale nawet jeśli były one mocno komercyjne, zależało mi na tym, by dobrze wywiązać się z powierzonego mi zadania i zagrać rolę, z której będę zadowolona. Inaczej nie miałoby to sensu. Niemniej jednak chcę mieć za co żyć" - mówiła Ilczuk dla Plejady. Skomentowała również same występy w serialach. Oprócz wyższych wynagrodzeń, kobieta ceni także pracę z nowymi ludźmi i zbieranie doświadczeń. "Nie chciałabym, żeby ktoś sobie pomyślał, że robię to wyłącznie dla pieniędzy. Od 20 lat gram w "Pierwszej miłości" i uwielbiam to robić. Ta praca daje mi dużo radości i satysfakcji" - podkreśliła aktorka. ZOBACZ TEŻ: Na konto córki Osieckiej co roku wpływają ogromne pieniądze. Kwota powala