Ci, którzy obserwują Angelikę Muchę doskonale wiedzą, że influencerka jest ogromną fanką Justina Biebera. Odkąd muzyk jest w związku z Hailey Bieber, Mucha z automatu stała się również jej fanką. Z chęcią korzysta z produktów jej marki, czym oczywiście chwali się na Instagramie. Niedawno Angelika poszła o krok dalej. W Londynie otwierał się nowy sklep Hailey. Mucha postanowiła polecieć do Wielkiej Brytanii i zrobić zapasy ekskluzywnych produktów. Internauci wytykają jej konsumpcjonizm.
- Jeśli chodzi o Rhode, to mam bardzo dużo od nich produktów, praktycznie cały asortyment. Było kilka rzeczy, których nie miałam i kilka, których chciałam zrobić zapas. (...) Wydałam niecałe 500 funtów, w przeliczeniu około 2400 zł. Trochę zaszalałam, myślałam, że te case'y wyjdą trochę taniej, no ale cóż. I'm just a girl - opowiadała Mucha. Influencerka zakupiła cztery case'y na telefon, pięć różów do policzków, cztery bezbarwne produkty do ust oraz sześć kolorowych pomadek. W gratisie otrzymała również naklejki. Choć Angelika z zakupów jest bardzo zadowolona, to jej fani nie podzielają tego entuzjazmu. "To jest konsumpcjonizm", "A ja sobie dziś żałowałam 15 zł na kawę na mieście" "Po co tyle odcieni różu? I tak tego nie zużyjesz", "Tysiąc złotych za cztery case'y XD" - pisali.
Jakiś czas temu Mucha pojawiła się w "Pytaniu na śniadanie", gdzie opowiadała o swojej pracy. Według niej zarobki influencerów są zdecydowanie niższe niż kilka lat temu. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu zainteresowania tym zawodem. - Teraz jest gorzej, niż było kiedyś. (...) Kiedyś, kiedy takich znanych w sieci było dziesięć osób, to te pieniądze były dużo większe. Teraz, kiedy zajmuje się tym coraz więcej ludzi, to już nie są aż tak wysokie zarobki - tłumaczyła. ZOBACZ TEŻ: Były chłopak Angeliki Muchy "lata na wakacje" z jej przyjaciółką? "To jest inny level zdrady"