Joanna Kluzik-Rostkowska to posłanka Koalicji Obywatelskiej, która jest m.in. wiceprzewodniczącą sejmowej komisji obrony narodowej. Jej profil na platformie X, czyli dawnym Twitterze śledzi ponad 35 tys. internautów. Posłanka wywołała ogromne oburzenie w mediach, kiedy pod wpływem emocji opublikowała w sieci wulgarny wpis. Jak się okazało, została okradziona z kasku do jazdy konnej. Do osoby, która przywłaszczyła sobie jej własność postanowiła zwrócić się za pośrednictwem platformy X w dość niecentralnych słowach. Jak się później okazało, przedmiot wrócił do właścicielki, ale niesmak po wulgarnym wpisie z pewnością pozostanie na długo.
Joanna Kluzik-Rostkowska bardzo nerwowo zaczęła jesienny poranek. Wybrała się na konie, ale ktoś ukradł jej kask. Zdenerwowana Kluzik-Rostowska najwidoczniej w emocjach zapomniała, że jest osobą publiczną i posłanką na sejm RP i swoją frustrację postanowiła rozładować w sieci. Byla ministra edukacji narodowej nie gryzła się w język i w wulgarnym wpisie zwróciła się do złodzieja i zapowiedziała, że go "dorwie".
Jakiś f**t niemyty ukradł mi przed chwilą kask w stajni PGR Brodno. Ludzi dużo, dzieci dużo, bo święto dyni... Uprzejmie donoszę, że w stajni są kamery, więc zanim cię dorwę, może łaskawie zwrócisz co nie twoje?! Czekam
- czytamy w publikacji. Jak się okazało, po kilku godzinach kask się odnalazł, co posłanka radośnie oznajmiła na platformie X. "O proszę. Kask powrócił" - napisała. Zanim sprawa doczekała się "szczęśliwego" zakończenia posłanka swoją publikacją zdążyła wywołać ogromne poruszenie i spadła na nią ogromna fala krytyki.
Joanna Kluzik-Rostkowska po chwili namysłu stwierdziła, że usunie wpis zawierający wulgaryzmy. "Jako, że powrócił, usuwam wpis" - podkreśliła. Wieść o nim jednak szybko rozniosła się po wszystkich mediach. W sieci bardzo negatywnie oceniono zachowanie posłanki, która, biorąc pod uwagę pełnioną przez nią funkcję, zaliczyła ogromną wpadkę wizerunkową, a jak wiadomo, internet nie zapomina. "Taki język nie przystoi byłej pani minister edukacji i aktualnej pani poseł", "Tak z ciekawości: co panią tknęło, żeby opublikować taki wpis na Twitterze, jako osoba publiczna?", "Ale w Internecie nic nie ginie", "Ale obciach za styl i język pozostaje. Żenada żenad i dno dna" - czytamy.