Miłosz Kłeczek po zakończeniu kariery w TVP Info nie narzeka na brak pracy. Prezenter odnalazł się na antenie TV Republika, gdzie prowadzi obecnie dwa programy: "Wysokie napięcie" i "Miłosz Kłeczek zaprasza". W tym drugim ostatnio poświęcił dużo uwagi marszałkowi Sejmu, Szymonowi Hołowni.
Marszałek Hołownia zorganizował ostatnio konferencję, na której poruszył temat kary dla posłów Prawa i Sprawiedliwości. Jest to związane z próbą siłowego wprowadzenie na teren Sejmu byłych posłów, Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, którym mandaty poselskie wygasły wraz z wyrokiem sądu. Przed budynkiem parlamentu działy się dantejskie sceny. Posłowie PiS-u przepychali się ze strażnikami marszałkowskimi. W efekcie Prezydium Sejmu postanowiło odebrać na trzy miesiące siedmiorgu posłom diety poselskie. Swoją decyzję Szymon Hołownia tłumaczył na konferencji prasowej, której fragment pokazał w swoim programie Miłosz Kłeczek. "Raport, który zdał pan inspektor Sadoń i identyfikacja uczestników tych zdarzeń, nie pozostawia w mojej ocenie żadnych wątpliwości. Ja się nie spodziewałem po posłach Rzeczpospolitej takiej agresji. Szarpali, strażników marszałkowskich, popychali ich, wykręcali palce, zrzucali czapki z głów, a w niektórych przypadkach nawet podduszali" - powiedział Szymon Hołownia.
Wypowiedzi marszałka Hołowni wyraźnie rozśmieszyły Miłosza Kłeczka, który postanowił je skomentować. Prezenter wyznał, że był na miejscu zdarzeń przed Sejmem i nie widział tam rzeczy opisywanych przez Szymona Hołownię. "To jest dosyć zabawne, jak marszałek Hołownia postrzega rzeczywistość, która go w parlamencie otacza. (...) Tam jest tak: poseł Macierewicz, poseł Sójka, była minister zdrowia i jeszcze kilka osób z grona parlamentarzystów. Ja nie widziałem, żeby ktoś podduszał, a byłem na miejscu" - powiedział widzom TV Republika Miłosz Kłeczek.