Daniel Martyniuk ma na koncie kilka sytuacji, które wymagały interwencji policji. Ostatnia miała miejsce nie tak dawno, bo już w Nowy Rok. Syn króla disco polo miał awanturować się w hotelu w Zakopanem, wyzywać żonę, a także atakować innych gości. W grudniu 2021 roku z kolei Pudelek donosił, że Daniel Martyniuk miał zastraszać i grozić pracownicy jednego ze sklepów znajdujących się w pobliżu jego warszawskiego mieszkania. Jak udało się ustalić "Faktowi", w okolicy lokum Martyniuka nie dochodzi już teraz do podobnych incydentów.
Jak podaje tabloid, zarówno sąsiedzi, jak i właściciele sklepów, a także ochroniarz od tamtej sytuacji nie mają Danielowi Martyniukowi niczego do zarzucenia. Wręcz przeciwnie, mówią o nim w samych superlatywach, choć słyszeli o jego nie najlepszej reputacji. "Wiem, który to sąsiad. Daniel Martyniuk ukłonił mi się, wydawał się sympatyczny" - przekazała jedna z sąsiadek. "Nikt nie wspominał nigdy o incydentach na osiedlu. Ale słyszałem o tym, co działo się w Zakopanem, nie zagłębiałem się, to nie był jego pierwszy występek" - mówi inna osoba z bloku syna króla disco polo.
Daniel Martyniuk ostatniego sylwestra spędzał w Zakopanem, dokąd pojechał z ukochaną i występującym na scenie TVP2 ojcem. Jak informował "Super Express", tuż po zakończeniu "Sylwestra z Dwójką" syn króla disco polo miał wszcząć awanturę w hotelu, w którym się zatrzymali. Początkowo miał krzyczeć na żonę, a następnie rzekomo kłócił się także z gośćmi hotelu. Miał także stawać się agresywny. Z relacji tabloidu wynika, że na miejsce wezwano policję, która miała pouczyć Martyniuka i odjechać. Na tym się jednak nie skończyło. Nad ranem syn Zenka Martyniuka miał ponownie zaczepiać gości hotelu i jego obsługę. Wezwana policja tym razem nie poprzestała na pouczeniu. Na nagraniu, które trafiło do sieci widać, że wyprowadzono go w kajdankach.