Jan Śpiewak jest aktywistą, który czujnym okiem przygląda się działaniom deweloperów oraz walczy z celebrytami, którzy reklamują spożywanie alkoholu. Przez owe działania zgromadził wokół siebie zarówno grono sympatyków, jak i tych, którzy potępiają to, co robi. Ostatnio ukazał się pewien artykuł, który nieco namącił. "Fakt" zarzucił rodzinie zmarłego profesora Pawła Śpiewaka, jakoby ta zaniedbywała jego grób. Jako dowód tych twierdzeń okazano grób zmarłego. Był to kopiec ziemi, pokryty kamieniami. Jan Śpiewak nie pozostawił tej sprawy bez odzewu. Opublikował obszerny wpis.
Jan Śpiewak prowadzi prężną działalność w mediach społecznościowych. Na Instagramie jego poczynania śledzi ponad 75 tysięcy osób. Profil służy do komentowania bieżących wydarzeń. W związku z artykułem nie mogło zabraknąć na nim wyjaśnień. Aktywista udostępnił długo post, w którym zajął stanowisko w sprawie i wyjaśnił, jak to wygląda z jego strony. "Jestem przyzwyczajony do tego, że atakują mnie dziennikarze. Jestem przyzwyczajony do tego, że zniesławiają mnie w polityce. Jestem przyzwyczajony do tego, że obrażają mnie deweloperzy. Jestem przyzwyczajony do tego, że polityczne wyroki wydają na mnie sędziowie. Ale atakowania mnie i mojej rodziny przez zarzucanie nam braku dbania o pamięć bliskich w taki dzień nie jestem w stanie tolerować" - napisał.
W dalszej części Jan Śpiewak skutecznie odparł zarzuty, jakie postawił tabloid. Okazuje się, że kopiec ziemi jest symboliczny, a nagrobek niebawem się pojawi. Ma to związek z religią. "Każdy, kto był na cmentarzu żydowskim chociaż raz w życiu, wie, że w religii żydowskiej nagrobki wystawia się rok po śmierci. Musiał to również wiedzieć dziennikarz, który specjalnie wybrał się na cmentarz żydowski w Warszawie, aby odwiedzić grób mojego ojca. Nie przeszkadzało mu to, bez żadnej weryfikacji, napisać taki paszkwil z okazji Dnia Wszystkich Świętych" - przekazał.
Na koniec aktywista wyznał, że materiał, jaki ukazał się w tabloidzie, jest kopiowany i rozsyłany przez jego przeciwników. Później zaznaczył, że domaga się przeprosin ze strony pisma. "Teraz ten paszkwil podają ci, którzy zwalczają mnie i moje działania na co dzień. Nie mają mnie jak atakować merytorycznie, więc wybierają najbardziej obrzydliwy atak ad personam, jaki można sobie wyobrazić. Domagam się przeprosin i sprostowania na łamach" - oznajmił. Internauci, którzy śledzą poczynania aktywisty, starają się go podnieść na duchu i przesyłają słowa wsparcia w komentarzach. "Przykro mi. Obrzydliwe zachowanie", "Okropne", "A wystarczyło wygooglować" - czytamy.
Jak się okazuje, mocny komentarz aktywisty w sieci zadziałał i przyniósł oczekiwane rezultaty. Redakcja "Faktu" opublikowała publiczne przeprosiny w stronę Jana Śpiewaka oraz jego rodziny. "Redakcja Faktu najmocniej przeprasza pana Jana Śpiewaka oraz bliskich profesora Pawła Śpiewaka za artykuł opublikowany we wtorek, 31 października 2023 roku w serwisie Fakt.pl. W niefortunnym materiale zabrakło wrażliwości i zdobycia należytej wiedzy na temat tradycji pochówku nieodżałowanej pamięci socjologa" - napisano w oświadczeniu. Jan Śpiewak przyjął przeprosiny. "Dziękuję za reakcję. Przeprosiny przyjęte" - napisał na Twitterze.