Robert Karaś to ceniony sportowiec. O jego osiągnięciach było głośno w mediach za sprawą pobicia rekordu w 10-krotnym Ironmanie. Jego wyznanie dotyczące pozytywnego wyniku testu antydopingowego wywołało niemały skandal. Co o tym sądzi szef antydopingu, Michał Rynkowski? W rozmowie z Onetem wyznał, co może grozić Karasiowi.
Rynkowski mówi, że kiedy u zawodnika wykrywa się doping, to właśnie on sam ponosi odpowiedzialność. Jego zdaniem substancja zabroniona nie mogła dostać się do organizmu Karasia wskutek leczenia kontuzji, o której wspomniał sportowiec w szokującym oświadczeniu. Ponadto uważa, że jest niewielkie prawdopodobieństwo na przeniknięcie drostanolonu z suplementu diety. Rynkowski wskazał, co może grozić rekordziście za stosowanie dopingu.
Cztery lata dyskwalifikacji. Niemal pewne jest to, że jego wynik sportowy, rekord zostaną unieważnione - wyznał dyrektor POLADA.
Szef antydopingu zaprzeczył również wersji Karasia. "Zawodnik w oświadczeniu stwierdził, że wykryto śladowe ilości substancji zabronionej, ale powiem szczerze, że nie wiem, na jakiej podstawie tak twierdzi, bo z samego wyniku badań to raczej nie wynika..." - dodał.
"Przeanalizowałem całą sytuację z moim sztabem oraz lekarzami sportowymi. W styczniu leczyłem złamania ręki, żeber oraz stopy. Wtedy zostały mi podane leki, które zawierały w swoim składzie substancje znajdujące się na liście WADA. Zostałem wielokrotnie zapewniony, że przyjęcie tych leków nie będzie miało żadnego wpływu na przygotowania, ani na sam występ w Brazylii. Jestem w stałym kontakcie z federacją IUTA. W tej chwili czekam na wynik badania próbki B. Niezależnie jednak od tych wyników i od ostatecznej decyzji federacji chcę podzielić się swoją historią. Niech będzie to przestroga dla innych sportowców, żeby stosowali zasadę ograniczonego zaufania do opinii ekspertów" - wspomniał pod koniec oświadczenia. Czekamy na następne wieści w tej sprawie. Po zdjęcia sportowca zapraszamy do galerii.