Niespełna dwa tygodnie temu Madonna została znaleziona nieprzytomna w domu. Jej stan zdrowia zagrażał życiu. Na miejscu podano jej lek opioidowy Narcan i została natychmiast przewieziona na OIOM. W końcu zabrała głos w sprawie.
Wieści, które obiegły media niespełna dwa tygodnie temu były prawdziwym ciosem dla bliskich i fanów Madonny. Artystka otarła się o śmierć i musiała być pilnie hospitalizowana. Artystka jednak powoli nabiera sił i odezwała się do fanów.
Dziękuję za pozytywną energię, modlitwę i słowa wsparcia, jakie od was otrzymałam. Poczułam waszą miłość. Jestem na drodze do wyzdrowienia - pisała Madonna na Instagramie.
Madonna nie ukrywa, że po wybudzeniu się w szpitalu w jej głowie krążyły różne myśli. Martwiła się o dzieci, które są jej oczkiem w głowie, ale i zaczęła rozmyślać o zbliżających się koncertach. Od miesięcy pracowała nad show i nie chciała kogokolwiek zawieść.
Moją pierwszą myślą, kiedy obudziłam się w szpitalu, było: "moje dzieci". Później zaczęłam myśleć o tym, że nie chciałabym zawieść nikogo, kto kupił bilety na koncert. Nie chciałem też zawieść ludzi, którzy niestrudzenie pracowali ze mną przez ostatnie kilka miesięcy, aby stworzyć mój show. Nie lubię nikogo rozczarowywać.
Artystka dodała, że obecnie skupia się na pełnym powrocie do zdrowia. Jesienią chciałaby już zacząć koncertować. "Skupiam się teraz na wyzdrowieniu i nabraniu sił i zapewniam was, że wrócę tak szybko, jak to możliwe! Obecny plan polega na zmianie harmonogramu trasy w Ameryce Północnej i rozpoczęciu jej w październiku w Europie" - dodała.