Ciąg dalszy złej passy Dody trwa. Artystka w tym roku występowała na dwóch największych festiwalach muzycznych w Polsce - Polsat SuperHit Festiwal i Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. I o ile w przypadku tego pierwszego obyło się bez kłopotów, tak występ na tym drugim dosłownie na kilka dni przed stanął pod znakiem zapytania. Wszystko przez kłótnię artystki z reżyserem koncertu, który miał rzucać w nią inwektywami.
W Białymstoku 23 czerwca wieczorem ma się odbyć polsatowski koncert Disco pod gwiazdami. Na scenie mają pojawić się takie gwiazdy, jak: Viki Gabor, Daria Marx, Kasia Wilk, Olivia Adams, ATC, Mikolas Josef, Oskar Cyms, Mezo & Liber, Velvet, Loona, Fun Factory, Skolim, Minelli, Akcent (nie, nie ten Akcent. Chodzi o Akcent z Rumunii), Komodo & Thomas Sykes, Thomas Anders & Modern Talking, Ricchi e Poveri i... Doda. Ta ostatnia jednak ma mały problem. Artystka nie pojawiła się na próbie generalnej. Wszystko dlatego, że zapomniał o tym jej menedżer.
Kochani, ja już pozdrawiam was z mojej drzemki, jak przed każdym występem, przypominam wam, jeszcze raz, że włączamy dzisiaj Polsat, występuję o 21:40, Nie ma mnie na próbie generalnej, bo mój menedżer mnie o tym nie poinformował, zapomniał o tym, także nie wiem, włączajcie, zobaczymy, co będzie - mówiła Doda na InstaStories.
Pomimo początkowych problemów Dody z występem w Opolu, ostatecznie wszystko się udało i artystka zaprezentowała na scenie niemal półgodzinny recital. Nastąpiły jednak małe zmiany. Reżyser, który ją obrażał, został odsunięty od show artystki, a na jego miejsce zatrudniono Beatę Szymańską. Oprawą taneczną zajął się z kolei Agustin Egurrola.