• Link został skopiowany

Król Karol III w roli szefa jest trudny do zniesienia. Ma liczne fanaberie. "W moją stronę padały wyzwiska"

Jakim pracodawcą był król Karol III jeszcze za czasów bycia księciem? Trudno mu było znaleźć pracowników nawet za podwójną stawkę. Nieustannie chciał spełniania swoich najdziwniejszych fanaberii. Znalazł się jeden śmiałek, który temu podołał.
Król Karol III (zdj. ilustracyjne)
Toby Melville / AP / AP

Opowieści o tym, jak od wewnątrz wygląda życie rodziny królewskiej, od lat budzą ogromne emocje i zainteresowanie. Świadczy o tym choćby popularność licznych publikacji poruszających tę tematykę, lub samego serialu "The Crown" Netfliksa. Tym razem o codzienności royalsów opowiedziała Tina Brown w najnowszej książce "Wojna Windsorów. Za drzwiami pałacu". Uwagę przykuwa wątek króla Karola III i jego stosunku do pracy, który był solą w oku królowej Elżbiety II, oraz jego wyjątkowa zażyłość z jednym ze służących.  

Zobacz wideo Londyn szykuje się do koronacji króla Karola

Król Karol III jako szef był pogrążony w chaosie. "Jego liczne inicjatywy przypominały ośmiornicę z mackami" 

Tina Brown w książce "Wojna Windsorów. Za drzwiami pałacu" wspomina, że w przeciwieństwie do perfekcyjnie zorganizowanej matki, która doskonale potrafiła zarządzać ludźmi, Karol był zbyt chaotyczny i za bardzo pobłażliwy dla personelu. To z kolei martwiło królową Elżbietę II, która wiedziała, że gdy jej syn w przyszłości zostanie królem, musi kierować się żelaznymi zasadami. "Zatrudniał ciągle zmieniający się zespół ludzi, którzy spychali odpowiedzialność na innych, a jego liczne inicjatywy przypominały ośmiornicę z mackami w postaci dobrze przemyślanych, ale niezorganizowanych podmiotów z nakładającymi się misjami i indywidualnymi celami zbierania funduszy, walczących o tych samych darczyńców" - podkreśliła autorka.

Gdy jeden z pracowników królowej Elżbiety po opuszczeniu pałacu Buckingham podjął decyzję o pracy u Karola, jego matka była przerażona decyzją. "Musi pan być kompletnie szalony. Pracować dla Karola? No cóż..." - skomentowała monarchini, jak informuje Tom Bower. Jak się okazuje, dla ówczesnego księcia bardzo trudno było znaleźć pracowników. Potencjalnych kandydatów nie skusiłaby nawet podwójna wypłata. O tym jak wyglądała praca u Karola boleśnie przekonał się Sir Malcom Bower.

 

Praca dla księcia Karola była dla byłego pracownika królowej Elżbiety II utrapieniem. "W moją stronę padały wyzwiska" 

Sir Malcolm Bower po przejściu z Pałacu Buckingham na służbę do księcia Karola bardzo szybko pożałował powziętej decyzji. Pełnił tam rolę zarządcy gospodarstwa domowego i był nieustannie gnębiony telefonami przez księcia, który jak twierdzą liczne źródła, nigdy nie przestaje pracować. "W ciągu 18 lat miałem trzy telefony od królowej poza godzinami służbowymi. W pierwszy weekend pracy w nowym miejscu książę Karol zadzwonił do mnie sześć do ośmiu razy. (...) W moją stronę padały wyzwiska, które po raz ostatni słyszałem na początku służby w armii" - wyznał później Ross. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy tak gorzko wspominają pracę dla księcia. Michael Fawcett zaskarbił sobie zaufanie księcia i ze zwykłego lokaja stał się najważniejszym pracownikiem Karola.

Był najważniejszym pracownikiem króla Karola III. "Chował do plastikowej reklamówki książęcego misia"

Michael Fawcett nie cieszył zbytnią sympatią innych, ale był najwierniejszym kamerdynerem króla Karola III. Pracę dla rodziny królewskiej zaczął jeszcze w 1981 roku jako lokaj królowej. Potem trafił do pałacu Kensington i zdobył ogromne zaufanie księcia. Autorka opowiada, że gdy w 1990 roku książę Karol złamał rękę podczas gry w polo Fawcett, nakładał mu pastę na szczoteczkę do zębów i trzymał pojemnik na mocz, gdy pobierano go do badań. "Nadzorował każdy szczegół we wszystkich jego domach, od grabienia żwiru w Highgrove po wybór świeżych kwiatów do Clarence House. Oddanie Karola zdobył swoim niezrównanym darem do mise en scène" - podkreśla Tina Brown w książce "Wojna Windsorów. Za drzwiami pałacu". 

Michael Fawcett rano układał jego szyte na miarę garnitury i koszule oraz owijał bibułą wypolerowane buty, chusteczki i krawaty na wszystkie spotkania. Na weekendowe przyjęcia domowe chował do plastikowej reklamówki książęcego misia z dzieciństwa, który wciąż był łatany przez dawną nianię księcia Mabel Anderson i wszędzie z nim jeździł - podkreśla Brown.
 

Michael Fawcett był nieustannie obdarowywany przez księcia i Karol nie wyobrażał sobie, aby zabrakło go w Pałacu. Tina Brown pisze, że Major Colin Burgess był zawiedziony, jak daleko zaszedł Fawcett dzięki temu, że zdobył zaufanie Karola. "Nigdy nie potrafiłem do końca zrozumieć, w jaki sposób zwykły lokaj mógł wznieść się na taki poziom władzy, ponieważ w królewskim gospodarstwie domowym jego praca była naprawdę mało istotna" - podkreślał. 

Więcej o: