Monika Pyrek to polska lekkoatletka specjalizująca się w skoku o tyczce. Przez długi czas była jedyną polską tyczkarką na arenie międzynarodowej. W ciągu imponującej kariery 68 razy poprawiała rekord Polski. Olimpijka z Sydney, Aten, Pekinu i Londynu. Obecnie prowadzi Fundację Moniki Pyrek. Sportsmenka była gościem Mateusza Ligęzy w Radiu ZET. Opowiedziała o karierze, a także o przyjaźni i trudnej rywalizacji z Anną Rogowską.
Tyczkarka ma za sobą fenomenalną karierę, jednak jak się okazuje, początkowo miała zupełnie inny plan. Monika Pyrek w wywiadzie wyznała, że najpierw trenowała koszykówkę. Grała w Bałtyk Gdynia. Jak przyznała, to jedna z jej ulubionych dyscyplin. Przypadkiem przez ten sport trafiła do lekkoatletyki. Dziennikarz zapytał się, czy to dlatego, że w obu sportach się skacze, jednak nie chodziło o to. Zajęcia, na których grała w kosza, zostały przeniesione na halę lekkoatletyczną. Pewnego razu trener koszykówki się rozchorował i nie dotarł na trening. Obok trwały treningi atletyki. W rozmowie powiedziała, że ta dyscyplina była jej miłością od pierwszego wejrzenia.
Podczas ferii zimowych nasza drużyna miała zajęcia w hali lekkoatletycznej, gdzie były zawieszone kosze, bo nasza sala była malowana. I nasz trener koszykówki się rozchorował i nie dotarł na nasze zajęcia. W tym czasie trwały tam już zajęcia lekkoatletyczne i, jak się później okazało, moja pierwsza trenerka musiała się po prostu zaopiekować drużyną, która stoi i czeka, a nie może przebywać bez opieki na obiekcie sportowym. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Jedyną z rywalek Pyrek była Anna Rogowska. Tyczkarka była brązową medalistką igrzysk olimpijskich, mistrzynią świata, halową mistrzynią Europy oraz wicemistrzynią świata. Sportsmenki obecnie mają bardzo bliski kontakt, choć w przeszłości było czuć między nimi rywalizację. Na szczęście zdrową. Jednak Rogowska stroni od medialnego szumu. Rozpoczyna karierę jako trenerka. Pyrek w rozmowie stwierdziła, że była tyczkarka będzie bardzo dobrym trenerem.
Śmiejemy się z Anią, bo w dalszym ciągu mamy bardzo bliski kontakt. Ja mam dwóch synów i Ania też ma dwóch synów, tylko bliźniaków. Więc ona ostatnie cztery lata była mamą na podwójnym macierzyńskim. Śmiejemy się, że zawsze jedna chciała być lepsza od drugiej, więc ja mam dwóch synów, a Ania musiała być lepsza i ma dwóch na raz.