13 kwietnia policja za pośrednictwem Facebooka przekazała niepokojącą wiadomość. Poprzedzającego wieczora zaginął aktor znany z produkcji Nickelodeon, takich jak "Drake i Josh" oraz filmów tworzonych na potrzebę serii. Według doniesień po aktorze nie było śladu, a jego życie mogło być poważnie zagrożone. Ostatecznie odnalazł się kilka godzin później. Teraz sam zabrał głos.
Kilka dni przed zaginięciem Drake Bell miał się spotkać z synem w Orlando. Z kolei 12 kwietnia miał być widziany po raz ostatni w okolicach Mainland High School. Później wsiadł do szarego BMW z 2022 roku i ślad po nim zaginął. Kilka godzin później TMZ powołując się na prawnika poinformowało, że już się odnalazł i jest bezpieczny. Aktor w końcu ujawnił, co się z nim działo. Okazuje się, że po prostu zostawił telefon w samochodzie. O wszystkim poinformował za pośrednictwem Twittera.
Zostawiasz telefon w samochodzie i nie odbierasz całą noc, a potem dzieje się to? - pisał niedowierzająco Drake Bell.
Do teraz nie wiadomo, z jakiego powodu policja aż tak się przejęła zaginięciem Drake'a Bella. Warto jednak wspomnieć, że po zakończeniu kariery w Nickelodeon zaczął miewać problemy z prawem. Jego kartoteka jest dość szeroka. W 2015 roku został aresztowany za prowadzenie pod wpływem alkoholu. Później miał wdać się w "niewłaściwą relację" z nastolatką. Do tego czynu się przyznał, jednak podkreślał, że nie znał jej wieku. Oprócz tego była partnerka oskarżała go o przemoc fizyczną oraz psychiczną.