Śmierć królowej Elżbiety wstrząsnęła nie tylko jej rodziną, ale i całym światem. Była najdłużej panującą monarchinią w historii Wielkiej Brytanii. Koronę przejął jej najstarszy syn, król Karol III, który już przystąpił do pełnienia królewskich obowiązków. Elżbieta II wywiązywała się z nich do ostatnich chwil - na kilka dni przed śmiercią spotkała się nawet z nową premierką Liz Truss. Jak twierdzi królewska korespondentka "Vanity Fair", królowa przeczuwała, że nie powróci już do Pałacu Buckingham.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy żegnają królową Elżbietę II. Dla niektórych to był prawdziwy cios. "Świat już nigdy nie zobaczy takiej jak ona"
Na kilka godzin przed śmiercią królowej Elżbiety Pałac wydał oświadczenie na temat stanu jej zdrowia. Wówczas wyszło na jaw, że lekarze monarchini są zaniepokojeni. Nie do końca wiadomo, na co chorowała królowa. Miała mieć problemy z poruszaniem się, a na jej rękach można było zauważyć zasinienia.
Zdaniem królewskiej korespondentki "Vanity Fair", Elżbieta II przeczuwała, że nadchodzi kres jej życia i wolała pozostać w ukochanej posiadłości w Balmoral.
Królowa wiedziała, że nie wróci [do zamku Windsor lub Pałacu Buckingham], myślę, że chciała być w Balmoral i chciała tam odejść - wyjawiła Katie Nicholl w rozmowie z "Daily Mirror".
Jak dodała Nicholl, królowa uwielbiała zamek w Balmoral, a z tym miejscem wiązała wiele pięknych wspomnień. Choć wiedziała, że jej zdrowie nie jest w najlepszym stanie, nalegała na podróż do Szkocji. Katie Nicholl jest zdania, że właśnie tu czuła się nie tylko jak monarchini, ale też jako matka, babcia i prababcia.
W ostatnim czasie w mediach pojawia się coraz więcej spekulacji na temat tego, co mogło być przyczyną śmierci królowej. Plotkuje się, że ogromny wpływ mogła mieć kondycja psychiczna monarchini, choć jej wiek naturalnie odegrał również znaczną rolę. Pogrzeb Elżbiety II odbędzie się w poniedziałek 19 września o godzinie 11 czasu londyńskiego w Opactwie Westminsterskim.