Więcej newsów o związkach gwiazd znajdziecie na gazeta.pl.
Wszystko zaczęło się od niewinnego podarunku. W 2011 roku podczas jednego z koncertów do Roberta Janowskiego podeszła fanka, która ofiarowała mu pluszową maskotkę i list. Ten, wydawałoby się, miły gest, nie zaniepokoił piosenkarza. Dopiero później okazało się, że kobieta mocno przekroczyła granicę prywatności artysty. Zdobyła jego numer telefonu oraz adres mailowy, śledziła rodzinę aktora i wysyłała setki wiadomości, w których wyznawała mu miłość.
Kocham cię, misiu, wróć do swojej kici. I tak do mnie wrócisz. Będziemy razem i umrzemy razem - brzmiała jedna z nich.
Fanka przy okazji groziła żonie obiektu swoich westchnień, Monice Janowskiej: "Zabiję ją, zlikwiduję, obleję kwasem". Stalkerka, choć na kilka miesięcy dała o sobie zapomnieć, teraz wraca ze zdwojoną siłą.
Jak podaje tygodnik "Na Żywo", psychofanka Roberta Janowskiego odpowiedziała za nękanie popularnego artysty przed sądem. Trafiła na pół roku do więzienia, a następnie spędziła trzy miesiące w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Mimo tego nie dała za wygraną. Po wyjściu na wolność odnalazła położony pod Warszawą dom zwycięzcy "Twoja twarz brzmi znajomo" i wrzuciła do skrzynki na listy kartkę z wiadomością, której treść mrozi krew w żyłach.
Robercie, wróciłam. Już wkrótce będziemy razem. Tak jak ci obiecywałam, pozbędę się jej [Moniki Janowskiej - przyp. red.] - zagroziła stalkerka.
To właśnie żona aktora jest głównym celem ataku zazdrosnej kobiety. Ukochana gwiazdora przejęła się tą sytuacją. Nie ukrywa, że boi się o własne życie. Policja została już powiadomiona o przykrym incydencie.