Katarzyna Skrzynecka razem z bliskimi wybrała się na urlop w Grecji. Gwiazda z przyjemnością relacjonowała wyprawę w mediach społecznościowych, gdzie wrzuciła niejedno zdjęcie z pięknymi widokami. Kiedy już wypoczęta wracała do kraju, na lotnisku we Wrocławiu spotkała ją zabawna sytuacja, którą opisała za pośrednictwem Instagrama.
Gwiazda w poście opisała, że kiedy wylądowała we Wrocławiu, weszła na stronę internetową, by wypełnić dokumenty związane z dalszą podróżą. Ku jej zaskoczeniu i wbrew swoim oczekiwaniom, natrafiła na tłumaczenie tekstu, które doprowadziło ją do szaleńczego śmiechu.
Ratunku. Czy ja mam lot? Czy odlot? Próbując pobrać online kartę pokładową (...) lotem krajowym, z polskiego do polskiego miasta (Warszawy), przełączyło mnie na polskiej stronie internetowej polskich linii lotniczych w języku polskim (?) do weryfikacji dla polskich pasażerów... I czytam "to", nie wierząc i zachodząc w głowę, czemu i po co jakiś obcojęzyczny tekst tłumaczy bot na polskiej stronie polskich lotów krajowych polskich linii, zamiast po prostu napisać stosowne formuły po polsku?
Jurorka "Twoja twarz brzmi znajomo" przyznała szczerze, że "zwariowała ze śmiechu".
Zwariowałam ze śmiechu, który perliście niósł się echem po pustawej (nocą) hali lotniska we Wrocku…
Aktorka dodała niefortunne tłumaczenie tekstu na Instagram, czym rozbawiła również swoich obserwatorów. W komentarzach czytamy:
Czy leci z nami pilot? Nic nie zrozumiałem. Ubaw po pachy!
Wygląda jak wypracowanie mojego syna.
Ale jaja! Nic nie zrozumiałam!
Rozbawiła was historia Skrzyneckiej?