Anna Mucha zamieściła na Instagramie relację po tym, jak odwiedziła warszawską restaurację. Aktorka nie była zadowolona. Restauracja twierdzi, że to hejt.
Anna Mucha wybrała się z Jakubem Wonsem na lunch do jednej z droższych restauracji na Krakowskim Przedmieściu, która specjalizuje się w owocach morza. Aktorce dania nie przypadły do gustu. Stwierdziła, że cena jest absurdalnie wysoka, jak na świeże co prawda, ale nie najsmaczniejsze ostrygi. Również przystawki nie przypadły klientce do gustu.
Restauracja specjalizująca się w daniach z owocami morza w oświadczeniu przesłanym "Faktowi", zauważyła że aktorka chyba nie do końca znała profil lokalu, gdy narzekała na cenę. Aleksandra Kołtko, właścicielka restauracji, napisała:
Najwyraźniej Pani Anna nie do końca wiedziała, dokąd się udaje, TAK - JESTEŚMY NAJDROŻSZĄ RESTAURACJĄ W POLSCE, serwując homary, kraby królewskie, langusty, które żyją w naszych siedmiu akwariach morskich oraz kawior, ostrygi (w sezonie 12 gatunków) i inne owoce morza, które od lat sami importujemy do Polski, przywożąc je własnym transportem jeszcze w dniu połowu. Po prostu inaczej być nie może! Co do jakości ostryg ciekawi nas jakie ostrygi i gdzie jada Pani Anna, u nas zamówiła Gillardeau, Tsarskaya, Pearl Noir oraz specjalnie hodowane ostrygi letnie, wszystkie ostrygi przyjechały tej nocy, więc z całym szacunkiem nie zjadłaby świeższych ani w Paryżu, Berlinie czy Mediolanie…
Właścicielka lokalu zaatakowanego przez Annę Muchę podkreśliła, że gwiazda nie zgłosiła żadnych uwag kelnerowi, gdy była w restauracji. Teraz mogą jedynie skorygować fakturę za skrytykowane przez aktorkę danie.
Wszystkie zamówione dania przez celebrytkę są w karcie menu i ceny są widoczne, więc dziwi nas zaskoczenie kwotą rachunku, wypada się cieszyć, że Pani Anna nie zamówiła homara z kawiorem z jesiotra bądź kraba królewskiego w całości, bo to dopiero byłby „paragon grozy", który mocno przebiłby ten słynny polskiej rodziny z wakacji z Włoch. Co do zarzutów odnośnie przesuszenia ryby to ciężko nam się w tej chwili do tego odnieść, gdyby celebrytka zgłosiła uwagę na miejscu, moglibyśmy zareagować, niestety nie miała odwagi i kelnerowi mówiła, że wszystko smakuje. W chwili obecnej wszystko, co możemy zrobić to wystawić korektę faktury (oczywiście poprosiła o fakturę) na kwestionowane danie, cóż jesteśmy tylko ludźmi i również popełniamy błędy, być może tym razem się przytrafiło.
Restauratorka podkreśliła, że jest rozczarowana. Uważa, że aktorka, która słynie z tego, że walczy z hejtem, nie powinna w ten sposób załatwiać sprawy. Zachowanie Anny Muchy traktuje jako hejt.
Cieszymy się, że przynajmniej nasze Małże Św. Jakuba przypadły Pani do gustu… Smutne jest to, że osoba deklarująca walkę z hejtem jeszcze dobrze nie zamknęła drzwi do restauracji, a już wrzuciła klasyczny hejterski materiał... (...)
Na koniec właścicielka restauracji postanowiła ocenić sztukę, w której występuje Anna Mucha.
Swoją drogą wzruszające były Pani łzy na pierwszym spektaklu w Palladium po zeszłorocznym lockdownie, zresztą ostatnio z naszego polecenia znajomi poszli na „Pikantnych" i byli mocno rozczarowani… No cóż, ponoć o gustach się nie dyskutuje…
Co sądzicie o sprawie?