W ubiegłą niedzielę odbył się koncert ku pamięci zmarłego Krzysztofa Krawczyka. Artysta odszedł nieoczekiwanie na początku kwietnia, co zszokowało wszystkich jego fanów. W miarę upływu czasu w mediach zaczęły pojawiać się niepokojące wieści dotyczące jedynego syna wokalisty, Krzysztofa Krawczyka Juniora. W programie "UWAGA" na antenie stacji TVN wyemitowany został również reportaż, z którego wynikało, że mężczyzna żyje na granicy ubóstwa, nie mając pieniędzy na życie. Powodem tej sytuacji miała być niepełnosprawność Krzysztofa Juniora, która towarzyszy mu od czasu wypadku samochodowego, w którym uczestniczył w młodości.
Wiadomo także, że syn Krzysztofa Krawczyka odziedziczył po ojcu talent wokalny, który chciałby rozwijać. Nic więc dziwnego, że gdy ogłoszono koncert "Jak przeżyć wszystko jeszcze raz", wielu fanów spodziewało się, że zobaczy na scenie właśnie Krzysztofa Juniora. Ten jednak nie tylko nie wystąpił na scenie, jak również w ogóle nie był obecny na widowni. Niektórych internautów zaniepokoił ten fakt, o czym wspomnieli w komentarzach pod postem opublikowanym na fanpage'u TVP na Facebooku.
Wielka szkoda, że syn Krzysztofa nie brał udziału w tym koncercie, odziedziczył talent po rodzicach, a juniorowi należałby się występ w pierwszej kolejności. Szkoda, że organizatorzy o tym nie pomyśleli.
Dlaczego nie ma zespołu "Trubadurzy" i syna Krzysztofa Krawczyka?
A dlaczego nie ma jedynego syna śp. Krzysztofa Krawczyka? - dopytywali fani.
Podczas koncertu, prowadzący go Tomasz Kammel wykonał jednak ukłon w stronę nieobecnego Krzysztofa Krawczyka Juniora pozdrawiając go wprost ze sceny. Wyraził również nadzieję na to, że syn artysty ogląda wydarzenie zorganizowane ku pamięci swojego ojca.