Już 20 marca na scenie w Rotterdamie (takie są pierwotne plany), Rafał Brzozowski wykona "The Ride" na eurowizyjnej scenie. Jak zamierza przygotować się do występu, czym chce przekonać do siebie Europę? O wszystkim opowiedział naszemu reporterowi w szczerej rozmowie. Odniósł się także do zarzutów ze strony internautów.
Ostatnie tygodnie były naprawdę jak tytuł mojej piosenki – "The Ride" (z ang. potocznie jazda - przyp. red.), które można porównać do przeskoczenia z jazdy autostradą samochodem osobowym na tor Formuły 1. Wszystko działo się w mocno przyspieszonym tempie. Zresztą nie tylko ja, ale każdy z polskiego sztabu pracującego przy Eurowizji był zaangażowany na 100 proc. i bardzo doceniam, że wszyscy wsiedliśmy do tego bolidu! Jak wiesz, mieliśmy tylko kilka dni na nagranie klipu, treningi z tancerzami, przygotowania do live-on-tape (gotowy występ eurowizyjny, który będzie emitowany w dniu konkursu na wypadek, gdyby w związku z pandemią impreza została odwołana). Zawsze wszystko można zrobić lepiej, coś dopracować, ale jak na złożenie tak dużej liczby elementów układanki w całość w tak krótkim czasie, zrobiliśmy świetną robotę i wyszło bardzo fajnie. Chociaż liczę, że występ w Rotterdamie dojdzie do skutku.
Przede wszystkim jestem wokalistą, więc nie było założenia, bym został tancerzem, bo nie stałbym się nim w kilka dni. Jednak rzeczywiście, układ ułożony przez Agustina Egurrolę miał podbić dodatkowo tempo piosenki. Chodziło o to, bym w całej choreografii, która jest mocno dynamiczna i sprecyzowana, mógł się w pewnym punktach dobrze ustawić do kamery. Ale nie ukrywam, że koordynacja tych wszystkich składowych była wyzwaniem.
Koronawirus obszedł się ze mną bardzo łagodnie, więc mogę uznać się za szczęściarza. Może chwilami odczuwam szybsze zmęczenie, ale jest już dobrze.
Zawsze tego typu opinie krążą, ale ja nie mogę na to nic poradzić. Moim celem nie jest robienie kampanii i proszenie, by ocenione były warunki wokalne, a nie aspekty polityczne. Muzyka, jak i cała sztuka, powinna być ponad wszelkimi podziałami, także politycznymi.
Miałem w tym roku pomysł, by zrobić płytę w taki klimatach, w jakich tworzy The Weeknd oraz Dua Lipa, bo po pierwsze - bardzo dobrze się w nich czuję, po drugie - uważam, że to jest na czasie.
Język angielski jest dominujący w muzyce, sam też chciałem śpiewać po angielsku. Podczas wyboru piosenki do Eurowizji rozważałem swój inny singiel, który śpiewam po polsku, ale finalnie zadecydowałem o "The Ride" w wersji angielskiej.
To działo się bardzo szybko. Miałem koronawirusa i byłem zamknięty w domu. W tym czasie przygotowałem polski singiel do radia. Stale jednak przychodziły nowe demówki od zagranicznych producentów. Telewizja w tym roku sama bezpośrednio kontaktowała się z artystami. Nie rozumiem, dlaczego zeszłoroczne piosenki nie mogły być brane pod uwagę również w tym. Wydawało mi się, że to jest naturalne. Konkurs nie odbył się w końcu z winy pandemii.
To też jest pytanie do stacji.
Po raz kolejny pragnę podkreślić – prezes TVP nie dzwonił do mnie i też uważam, że nie jest od takich rozmów. Od tego jest impresariat, dyrekcja. Ja mam swojego reżysera i to z nim rozmawiam.
Wtedy sobie odpuściłem. Powiedziałem: O, spróbowałem, wystarczy, na razie nic mi więcej nie potrzeba. Chciałem mieć ewentualnie coś nowego, w nowym stylu. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli jednak będę mieć materiał, który uznam za pasujący do Eurowizji, to się z tym chętnie ponownie zmierzę. Tak się dzieje teraz. To ode mnie wymagało postawienia sobie sprawy jasno, że jeśli mam w to znów w chodzić, to musi to wyglądać tak, jakbym chciał.
Nie, nie męczę się, ale przyznaję, że jest to zadanie aktorskie. Padł pomysł produkcji w konwencji lat 80., takiej stylizacji, jak kiedyś w grach komputerowych i wszedłem w ten rodzaju pomysłu artystycznego. Miałem cel odcięcia tego Rafała z "Jaka to melodia?" od osoby, która żartuje i jest ciągle w marynarce i pod krawatem. Tu nagle jest inna sytuacja, są to dwa światy, które totalnie są przeciwległe, dlatego uważam, że to dobry pomysł. To jest kreacja Mikołaja Dobrowolskiego, Kasi Baran i moja. Wspólnie usiedliśmy do tego i jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego.
Okularki będą, to część stylizacji, ale nie cały czas. Trochę inny jest ten występ. On jedynie nawiązuje do teledysku, ale jest w nim więcej miejsca na emocje.
Wiesz co, patrzyłem na ten koszyk drugiego półfinału i większość to ballady. Moja piosenka jest taneczna, jest o niej głośno, jest trochę zamieszania i liczę, że każdy będzie ciekaw, by zobaczyć, co zrobiliśmy. Będę na pewno sobą i będę starał się jak najlepiej wystąpić. Jest szansa, że ten charakterystyczny "look" będzie zauważony.
Fakt, pisała to kobieta i tonacji d-moll bym nie wyśpiewał, ale w h-moll już daję radę. Wyśpiewałem mnóstwo wersji tej piosenki - było rockowo, z chrypą, lekko, itd, ale w przypadku, kiedy rozmawia się z producentem, który tworzy dla najlepszych ludźi na świecie, to wsłuchujesz się w rekomendacje eksperta.
Zdawałem sobie sprawę z tego, że będę krytykowany za to, że pracuję w TVP i mimo że wygląda to tak, że miły pan z telewizji załatwił sobie wyjazd, to absolutnie tak nie jest. Zanim zacząłem pracować w telewizji, byłem już piosenkarzem, wydałem kilka płyt i przecież brałem już udział w konkursie Eurowizja kilka lat temu. Muzyka była i jest moją pasją i praktycznie wokół niej kręci się całe moje życie. Nawet pracując w telewizji, prowadzę programy związane z muzyką.
Nie było mnie przy żadnych rozmowach na ten temat. Dobrze czuję się w duetach, aczkolwiek ostatnio nie miałem ich zbyt wielu, poza tymi, które wybrzmiewają w "Jaka to melodia?". Tutaj mamy do czynienia z innym rodzaje ekspresji. Moja piosenka jest zupełnie inna niż Alicji z zeszłego roku.
Nie patrzę na te typowania, skupiam się na razie na treningach i wyjściu z grupy. Zerkam oczywiście na występy innych. Może niektórzy artyści przylecą do Polski i wystąpią w "Jaka to melodia?".
Cóż, na pewno Szwajcaria ma wyróżniającą się piosenkę, wzruszającą. Fajny teledysk i wszystko jest tam spójne. Jeśli ten artysta zaśpiewa to na żywo tak samo dobrze jak w wersji audio, to jest to mocna propozycja. Może San Marino… Niech każdy radzi sobie jak najlepiej. Nie mogę skupiać się na tym, z kim mogę wygrać, tylko żeby zrobić wszystko, co w mojej mocy, bym wypadł najlepiej. Chcę nie mieć sobie nic do zarzucenia.
Są prowadzone rozmowy. Przez pandemię i ścisłe lockdowny te wyloty to ciężki temat. Mam teraz codziennie całą serię wywiadów zagranicznych, więc zobaczymy, jak to pójdzie.
Nie wiem. Co roku jest ktoś inny i naprawdę jest spora różnorodność. Zawsze są to jednak ludzie, którzy znają się na muzyce i są z nią związani.
Wiem, na co mnie stać. Nie pracowałem z panią Elą, ale bardzo ją szanuję. Oczywiście ma prawo do wyrażenia swojej opinii.
Nie musi znosić, bo jej w tym domu nie ma. Wyleciała na dłuższe wakacje do siostry, bo nie widziały się prawie dwa lata. Myślę, że mają co robić.