Edyta Pazura jakiś czas temu na swoim InstaStories pochwaliła się nowym zdjęciem do paszportu. Blogerka żartowała przy tym, że takie fotografie są straszne. Przyznała, że musiała jednak zafundować sobie to nieprzyjemne doznanie, gdyż potrzebuje nowego dokumentu, ponieważ wybiera się z mężem w podróż poślubną i to trzynaście lat od dnia, w którym stanęła z aktorem na ślubnym kobiercu. Teraz Pazura zdradza kolejne szczegóły owego wyjazdu. Pochwaliła się swoim obserwatorom sprytnym sposobem na to, w jaki sposób zaoszczędziła na wymarzony wyjazd. Przyznajemy, ciekawa myśl.
Edyta Pazura na swoim blogu czy Instagramie chętnie dzieli się sposobami na organizację czasu i przestrzeni, podpowiada, jak pielęgnować wspomnienia. Teraz zdradziła, w jaki sposób oszczędzała na wyczekiwany przez trzynaście lat wyjazd w podróż poślubną, jak sama żartowała "tydzień miodowy". Okazuje się, że cały sekret tkwi w konsekwentnym wyjmowaniu ze swojego portfela monet pięciozłotowych i wrzucaniu ich do skarbonki.
Co można kupić za pięć złotych? Na przykład podróż poślubną. Jak to możliwe? A no tak, że od trzynastu lat wrzucamy do wielkiej skarbonki wszystkie monety pięciozłotowe, które mamy w portfelach. I tak oto przed nami w końcu nasz „tydzień miodowy” za tak zwanego piątaka - napisała na Instagramie.
Dodała przy tym, że pomysł uda się, jeśli nowy paszport zostanie wydany jej odpowiednio wcześnie.
Jak nie dostanę dokumentu za dwa tygodnie, to polecę, ale w przepaść finansową - napisała.
Trzeba przyznać, pomysł jest ciekawy i zdecydowanie łatwiejszy do zrealizowania, niż gdybyśmy postanowili przeznaczać znaczną część pensji na wymarzony cel. Pomysł Edyty Pazury ma jednak jedną niedogodność - by zrealizować marzenie, trzeba uzbroić się w cierpliwość i być konsekwentnym. Za to radość, kiedy uzbiera się już ustaloną kwotę, musi być ogromna.