W "Sanatorium miłości" w TVP prowadząca Marta Manowska standardowo zaprosiła do siebie wybranych uczestników, których przepytywała z ich przeszłości i podejścia do związków. Tym razem padło na charyzmatycznego Andrzeja. Widzom nie spodobało się jednak to, jak do niego podchodziła. Uważają, że zdecydowanie przesadziła.
Prowadząca Marta Manowska z "Sanatorium miłości" tym razem zaprosiła na dywanik Andrzeja. Rozmowy z każdym uczestnikiem na osobności są stałym elementem każdego odcinka. Zazwyczaj jest tak, że na ich podstawie widzowie zmieniają stosunek do seniora, który często opowiada o swojej przyszłości, lękach i obawach i szczerze przedstawia, co myśli. Dzięki temu wydaje się, że łatwiej zrozumieć ich motywacje i zachowanie w programie. Tym razem jednak było inaczej - dialog z prowadzącą nie była szczególnie pozytywnym elementem odcinka. Dostało się jednak nie emerytowi, a Marcie Manowskiej, która miała swoje zdanie i za wszelką cenę chciała, by Andrzej przyznał jej rację. Tak przynajmniej twierdzą widzowie, którzy skrytykowali dziennikarkę.
A czy Tobie to imponuje, że Ty imponujesz? Ty jesteś zgodny ze sobą? Ty się lubisz powoływać na innych, a jaki ty jesteś naprawdę? Mi imponuje, co ty robisz, a nie ta otoczka wokół siebie. Ty lubisz tak zwracać uwagę na siebie - mówiła Manowska.
Andrzej szczerze odpowiedział.
Ja nie gram, ja po prostu lubię pomagać innym. We mnie jest dużo energii. Po co mnie pytasz, jak sama wiesz. Nigdy nie będziesz w stanie zajrzeć mi do serca, co tam siedzi - powiedział lekko urażony Andrzej.
W dalszej części kuracjusz przyznał, że jego zachowanie wynika z tego, że życie nauczyło go, że musi się bronić przed atakami.
Atakują mnie ludzie różnie, muszę się bronić. Jeszcze raz ci mówię - jest się takim, jakim cię inni widzą. Ja zawsze wieczorem jak idę spać analizuje, co zrobiłem.
W komentarzach, która pojawiły się na oficjalnym koncie programu widzowie przyznali, że nie do końca rozumieli zachowania Manowskiej.
Oj, nie mogłam zrozumieć o co chodziło pani Marcie w tej rozmowie. W czym problem? Czemu ta rozmowa była presją dla uczestnika? Pozostałe rozmowy jeden na jeden były inne... Ta była taka "anty” uczestnik.
Mam wrażenie, że troszkę zbyt ostro oceniono tego pana. Jeśli chce być taki "na pokaz" to dlaczego nie? Nikogo tym nie skrzywdził. Jest miły, kulturalny. Niektórzy pokazali już brak klasy, a ten pan ciągle na poziomie.
Ta rozmowa obrała złe tory. Innych się pyta o przeszłość, o dzieci, partnerów, sytuację życiowe. A tu Andrzej się musiał tłumaczyć czy jego pomaganie to nie poza. No chyba coś poszło nie tak - pisali internauci.
Marta Manowska zdecydowała się zabrać głos w sprawie i odpowiedziała na jeden z komentarzy dotyczący presji, którą rzekomo wywierała na Andrzeju.
Nie było takiej presji. Proszę zauważyć, ze pokazana jest mała cześć rozmów niestety. One trwają często półtorej godziny albo i dwie. Wierzę, ze to co Andrzej odpowiadał pokazuje go jako dobrego, ciepłego człowieka, jakim jest - odpowiedziała w komentarzu.
Cóż - faktycznie rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, ale Andrzej też nie jest bez winy. Sam fakt, że inni uczestnicy często się z nim sprzeczają świadczy o tym, że nie zawsze zachowuje się w porządku. Myślicie, że mimo to faktycznie Manowska przesadziła?
Zobacz też: "Sanatorium miłości". Najbliższe odcinki zobaczymy o innej porze. TVP zmieniło godzinę emisji