Dustin Diamond był głównie znany z serialu "Byle do dzwonka" i z jego wszystkich spin-offów. O śmierci aktora poinformował menadżer, który wyznał także, że u Dustina zaledwie trzy tygodnie temu wykryto nowotwór. Nieuleczalna w tym stadium choroba stała się przyczyną śmierci 44-latka.
Jak podaje portal TMZ, Dustin Diamond trzy tygodnie temu trafił do szpitala z bólem całego ciała. Diagnoza była szybka - nowotwór, a dokładniej drobnokomórkowy rak płuca w najbardziej zaawansowanym, czwartym stadium. Zaraz po niej aktor przyjął pierwszą dawkę leków i rozpoczął chemioterapię - w przypadku tego nowotworu w takim stadium lekarze szacują, że choremu zostało do pół roku życia, w zaledwie kilku procentach przypadków jest to więcej niż rok. Niestety leczenie nie przyniosło oczekiwanych skutków. Dustin Diamond zmarł w poniedziałek 1 lutego 2021 roku.
Dustin nie cierpiał. Nie leżał pogrążony w bólu. Jesteśmy za to wdzięczni - przekazał mediom jego agent.
W sieci pojawiło się wiele pożegnalnych wpisów od fanów aktora.
Dustin Diamond zadebiutował na ekranie w 1989 roku w serialu "Dzień dobry, panno Bliss". Jednak największą popularność przyniosła mu rola w spin-offie tej produkcji "Byle do dzwonka". W obu z nich wcielał się w postać Samuela "Screecha" Powersa. Bohaterami serialu była grupka przyjaciół, którzy chodzili do szkoły Bayside High School w Palisades w Kalifornii.
Później ukazała się kontynuacja serialu "Byle do dzwonka: Lata w college’u", gdzie również zagrał. Miał też epizody w wielu znanych filmach, jak "American Pie: Księga miłości", "Star Trek: Następne pokolenie" czy "Szalona małolata".
Dustin Diamond był także muzykiem i założył swój metalowy zespół "Salty The Pocketknife". Grał na basie i napisał większość piosenek. Jego ostatnim marzeniem po zdiagnozowaniu choroby było spotkanie się z basistą zespołu Tool.